"Władza nie wyciągnęła żadnych wniosków po niedawnym zatrzymaniu obrońców naszych granic. Podstawowym zadaniem było odbudowanie morale, zamiast tego państwo znów lekceważy żołnierzy, a patocelebryci i lewaccy aktywiści tryumfują" - napisał w mediach społecznościowych poseł PiS, były szef MON - Mariusz Błaszczak. Czemu prokuratura Bodnara do tej pory milczy? Zapraszamy do wzięcia udziału w sondzie na portalu Niezalezna.pl!
Wczoraj media społecznościowe obiegły nagrania, ukazujące gorszące sceny z udziałem młodzieży konfrontującej się z polskimi żołnierzami. Widać na nich, jak grupa młodych ludzi agresywnie napiera na wojskowych, obrzucając ich wulgaryzmami. Zdarzenie miało miejsce około północy w nocy z soboty na niedzielę w okolicach miejscowości Wyczółki w powiecie siemiatyckim.
Głos w tej sprawie zabrało ministerstwo obrony narodowej.
"W nocy z 13 na 14 lipca 2024 roku żołnierze pełniący służbę na granicy zostali zaatakowani przez grupę około 20 osób. Doszło m. in. do naruszenia nietykalności cielesnej żołnierzy poprzez naplucie na mundur oraz wykonywanie obraźliwych gestów i kierowanie wulgarnych haseł. O zdarzeniu natychmiast poinformowano Straż Graniczną, Żandarmerię Wojskową i Policję, która prowadzi czynności wyjaśniające. W tej chwili wszystko jest wyjaśniane przez służby. Do tej pory przesłuchano 17 osób", poinformowano
Co ciekawe, w komunikacie MON podano informację o przesłuchaniu 17 osób, nie dodając, że chodzi... o żołnierzy.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zwrócił się do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o "objęcie szczególnym nadzorem prowadzonego przez prokuraturę postępowania przygotowawczego". Reakcji jednak - do tej pory - nie ma.
Zwrócił na to uwagę były szef MON, Mariusz Błaszczak.
"Prokuratura Bodnara wciąż nie wydała żadnego komunikatu w sprawie bandyckiego ataku na żołnierzy strzegących granicę z Białorusią", brzmi wstęp jego wpisu.