Gościem red. Doroty Kani w drugiej części „Dziennikarskiego pokera” był historyk Tomasz Panfil. – Wrogiem marksizmu zawsze był patriotyzm i Kościół. Od Marksa i Lenina Kościół jako instytucja (…) zbudowana na godności człowieka, jest dla komunistów naturalnym wrogiem. – przypomniał historyk.
W Warszawie podczas Dnia Żołnierzy Wyklętych arcybiskup Marek Jędraszewski odprawił w jednym z kościołów mszę w intencji generała Augusta Emila Fieldorfa '"Nila”. Przed świątynią zebrała się grupa protestujących przedstawicieli LGBT, którzy sprzeciwiają się poglądom arcybiskupa. Odniósł się do tego Tomasz Panfil.
– Możemy nawiązać do klasyka myśli bolszewickiej i komunistycznej Józefa Stalina, który sformował tezę, że walka zaostrza się w miarę postępu w budowaniu komunizmu. – zaznaczył Panfil.
– To spadkobiercy komunistów. (…), którzy mają w swoje założenia immanentnie wpisaną walkę z narodem i Kościołem. Komuniści są internacjonalistami. Wrogiem marksizmu zawsze był patriotyzm i Kościół. Od Marksa i Lenina Kościół jako instytucja (…) zbudowana na godności człowieka jest dla komunistów naturalnym wrogiem. – przypomniał historyk.
– Ta walka była zawsze – dodał.
Bolszewickie metody
Historyk skomentował także ataki na żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Kult bohaterów nie podoba się niektórym politykom, którzy wykorzystali obchody do wyrażenia swojego niezadowolenia. Znaleźli się wśród nich Adrian Zandberg czy Bronisław Komorowski. Do tego grona dołączył także Krzysztof Mieszkowski poseł KO.
– Znowu odwołam się do Józefa Stalina. Jemu przypisuje się powiedzenie, że jeśli kogoś chce się zniszczyć naelży nazwać go faszystą i powtarzać dotąd aż się przyjmie. Część naszej sceny politycznej stosuje się do zaleceń Józefa Stalina – stwierdził.
– Argumentu „ad hitelerum” używa się, kiedy przegrywa się dyskusję, a postkomuniści przegrywają dyskusję o Żołnierzach Wyklętych.
Jednym z najjaskrawszych przykładów budowania fałszywej propagandy wobec bohatera antykomunistycznego podziemia jest postać kpt. Romualda Rajsa „Burego.”
– Kapitan Romuald Rajs „Bury” zlikwidował zidentyfikowanych przez siebie donosicieli. To było posunięcie okrutne, ale było to działanie w warunkach wojny. Rajs usiłował walczyć z władzą komunistyczną, a jednym z elementów takiej walki jest eliminacja donosicieli. To, że ci współpracownicy byli Białorusinami było bez znaczenia. Nie kierował się kryterium narodowością. Jego zastępcą był przecież Białorusin.
– Zabił ich jako komunistów, nie jako Białorusinów. – dodał.
Jak podkreślił Pamfil dialog z osobami używającymi fałszywych oskarżeń jest niemal niemożliwy.
– Dyskurs z nimi jest trudny. Używają wszelkich argumentów w celu walki z polskością, wiarą katolicką i Kościołem. Dialektyka marksistowska jest niebezpiecznym narzędziem, bo pozwala na kłamstwo. Uprawiają propagandę, a nie historię, którą stosują do uzyskania doraźnych celów politycznych.