– Moim zdaniem Czesław Kiszczak był zbrodniarzem komunistycznym – powiedział prof. Marcin Matczak (prawnik, radca prawny, prof. Uniwersytetu Warszawskiego), który był gościem red. Katarzyny Gójskiej w programie „W Punkt” w Telewizji Republika.
– Istnieje domniemanie, że jeżeli jakaś osoba orzekała w stanie wojennym to mogła ponieść jakąś winę. Jestem jednak przeciwny odpowiedzialności zbiorowej. Za dużo jest w reformach sądowniczych odpowiedzialności zbiorowej. Odpowiedzialność zbiorowa jest złym pomysłem – mówił prof. Matczak.
– Nie odbieram panu prezydentowi możliwości mianowania – podkreślał gość red. Gójskiej.
– Nieprawdą jest to, że nic się nie zdarzyło. Po 1989 r. usunięto 80 proc. sędziów. Nie ma żadnych dowodów na to, że obecni sędziowie orzekali w interesie zbrodniarzy – mówił. (...) Chciałbym, żeby wolna Polska osądziła sprawiedliwie tych ludzi.
„Kiszczak był zbrodniarzem komunistycznym”
– Moim zdaniem Czesław Kiszczak był zbrodniarzem komunistycznym.
– Jestem przeciwnikiem odpowiedzialności zbiorowej. Jestem zwolennikiem, żeby sprawiedliwie ocenić tych ludzi, którzy dokonali złych rzeczy – powtórzył prof. Uniwersytetu Warszawskiego.
Na pytanie o przeszłość sędziego Iwulskiego, prof. Matczak odparł, że o przeszłości dowiedział się „niedawno”. Dodał, że informacje o tym kto i gdzie orzekał nie jest tajemnicą.
Gość programu powiedział, żeby przyjrzeć się postaci sędziego Adama Rocha, który jest w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Niespotykany pośpiech Naczelnego Sądu Administracyjnego
W dalszej części programu wystąpił mec. Jacek Bąbka, prezes Fundacji Badań Nad Prawem. Skomentował on decyzję Naczelnego Sąd Administracyjnego, który wstrzymał wykonanie uchwały KRS o powołaniu sędziów do Izby Karnej SN.
– Brawo, brawo! Jak zwykły obywatel idzie do Sądu Administracyjnego i ma decyzję HGW to sąd oddala wniosek. Jeśli te same przepisy dotyczą osób ważniejszych to termin jest o wiele szybszy.
– Na co dzień to tak szybko nie działa. Moja sprawa się ciągnie od 2014 r… O dostęp do informacji publicznej czekam 5 lat… Tutaj procedura przewiduje rychłe terminy. Tak sprawnie powinno być zawsze i wszędzie. A nie jest tak w stosunku do zwykłych obywateli – mówił.