– To była swojego rodzaju pułapka zastawiona przez PO na PiS, które szło do wyborów z całą paletą ustaw mających zmienić rzeczywistość (…) skoro PiS poszło do wyborów pod hasłem niezgody na dotychczasowy stan rzeczy, to stosuje metody, które niekoniecznie mieszczą się w tym stanie rzeczy – powiedział prof. Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Prof. Kik oraz prof. Wawrzyniec Konarski z Uniwersytetu Jagiellońskiego dyskutowali w programie „Wolne głosy” na temat sporu dotyczącego Trybunału Konstytucyjnego.
Grzech pierworodny trybunału
Według prof. Kika należy pamiętać, że TK jest „skażony grzechem pierworodnym”, czyli wyborem sędziów przez aktualną większość polityczną. Zdaniem prof. Konarskiego TK powinien być traktowany na specjalnych warunkach, ponieważ to fundament państwa prawnego. W ocenie politologa pewnym zaskoczeniem może być fakt, że PiS tak szybko i tak intensywnie zajęło się TK. Prof. Konarski przyznał jednak, że wynikało to z decyzji Platformy Obywatelskiej.
Pułapka PO, reakcja PiS
Według prof. Kika obecny spór wokół TK, to efekt pułapki, jaką PO zastawiło na PiS.
– Jeżeli rzeczywiście traktowalibyśmy TK jako opóźnienie, czy przeszkodę dla wnoszonych w przyszłości reform tzn. uniemożliwienie ofensywy PiS, to jako politolog myślę sobie, że skoro PiS poszło do wyborów pod hasłem niezgody na dotychczasowy stan rzeczy, to stosuje metody, które niekoniecznie mieszczą się w tym stanie rzeczy – powiedział politolog.
Potrzeba nowej konstytucji
W ocenie prof. Konarskiego, w chwili obecnej należy zastanowić się nad nowym sposobem wyboru sędziów do TK. – Jeżeli gorset jest krytykowany, to nie trzeba go obsadzać nowymi ludźmi, tylko należy go zmienić – powiedział.
Zdaniem prof. Kika przykład sporu wokół TK wskazuje na potrzebę zmiany konstytucji. W ocenie politologa dalsze zamieszanie doprowadzi do sprzyjającej atmosfery, aby to zrobić. – Opór materii jest dość duży. Niektóre formacje partyjne nie potrafią przegrywać i nie ma w nich miejsca na kompromis – stwierdził.
Wykładowca Uniwersytetu jagiellońskiego zwrócił z kolei uwagę na fakt, że od samego początku przemian politycznych w 1989 roku, nie dysponowaliśmy znaczącym poparciem społecznym objawiającym się we frekwencji wyborczej. – Te wartości demokracji, które były tak pożądane, nagle okazały się nie na tyle atrakcyjne – powiedział.