– Dbajmy o polskie interesy (…) ten mechanizm jest korzystny dla wielkich gospodarek i korporacji, a jest niekorzystny dla Polski (…) biedni stają się biedniejsi, a bogaci bogatsi. Kochajmy się, ale patrzmy sobie na ręce. Jeśli popatrzymy na liczby, to okazuje się, że jeszcze nigdy w historii Polska nie była tak uzależniona od zagranicznych rynków. PKB rośnie, a ludzie biednieją – powiedział prof. Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Zdaniem prof. Kika rzadko zdarza się poza kampanią wyborczą, że lider partii opozycyjnej, który ma swoich przedstawicieli w największej frakcji europejskiej wykorzystuje europarlament przeciwko rządowi. Jak dodał, mamy demokratycznie wybrany rząd, zaś zachowanie Grzegorza Schetyny, to działanie przeciwko własnemu państwu. – Jeśli ci, którzy przegrali wykorzystują czynniki zewnętrzne do kompromitowania własnego rządu, to jest tu problem z demokracją – dodał.
"Obowiązuje pewna forma hipokryzji"
Z kolei dr Tomasz Kowalczuk z Uniwersytetu Warszawskiego podkreślił, że niepokoi i smuci go obowiązująca pewna forma hipokryzji. Politolog podał za przykład fakt, że jeśli Zbigniew Ziobro występował w instytucjach europejskich, to było to umotywowane troską, a jeśli robi to Grzegorz Schetyna, to jest to już zdradą. – Generalnie smuci mnie sytuacja, że nie możemy się dogadać na własnym podwórku, to mnie smuci – dodał.
"Celebrujmy swoją polskość"
Prof. Kik ocenił również, że fala eurosceptycyzmu doprowadziła do tego, że europejski mainstream skupił swoje siły, aby zagrodzić drogę eurosceptycznym ugrupowaniom, co odbiło się na Polsce. Dr Kowalczuk podkreślił natomiast, że jego zdaniem zbyt szybko przeszliśmy z fazy komunizmu do fazy europejskości.
– Celebrujmy swoją polskość. Trzeba dać narodowi możliwość celebrowania, ale wśród narodów. Dlaczego my przy wysłuchaniu premier Szydło mówimy o tym, kto wygrał? Dlaczego ktoś musi wygrać? – pytał wykładowca UW.
UE oparta tylko na ekonomii?
Politolodzy dyskutowali również na temat ekonomicznych konsekwencji integracji europejskiej. W ocenie prof. Kika nie da się już utrzymać obowiązujących tendencji integracji, w których uprzywilejowane są wielkie gospodarki i korporacje. Jak dodał, Polska jeszcze nigdy nie była tak uzależniona od zagranicznych rynków.
Dr Kowalczuk stwierdził, że rozwijanie UE było kwestią rynku, a nie sentymentów. Jednak według niego Polacy chcieliby mieć cukierek i go zjeść.
– Chcemy z jednej strony korzystać z pewnych rzeczy, zwłaszcza ekonomicznych, a z drugiej mówimy, żeby się nie wtrącać do nas. Pierwsza odsłoną kryzysu było odrzucenie konstytucji europejskiej, a zwłaszcza preambuły. Mamy grzech pierworodny, że UE oparta jest tylko na ekonomii (…) mam zarzuty do większych państw europejskich, które nie rozumieją, że chociaż posiadają większy majątek, to nie mają prawa pouczać biedniejszych – zakończył politolog z UW.