— Powinniśmy reagować na to z wielkim spokojem. To bicie piany i wiedzmy, że do niczego ono nie zaprowadzi — mówił poseł do Parlamentu Europejskiego Prawa i Sprawiedliwości na antenie Telewizji Republika. Gościem Katarzyny Gójskiej był prof. Karol Karski.
W środę 20 grudnia, Komisja Europejska ma zająć się praworządnością w Polsce. Według źródeł w Brukseli ma zdecydować również o uruchomieniu artykułu 7 unijnego traktatu, czyli poprosi państwa członkowskie o stwierdzenie poważnego zagrożenia dla praworządności w Polsce w związku z przegłosowanymi w ostatnich dniach ustawami o sądownictwie.
Do przegłosowania tego wniosku potrzebne będzie poparcie 22 państw UE. Potem można też zdecydować o sankcjach dla Polski, ale to już wymagałoby jednomyślności. Na chwilę obecną tej jednomyślności nie ma — Węgry zadecydowały, że nie będą występować przeciwko Polsce.
POLSKA NA USTACH EUROPY
— Te procedury, które zakończyć mogą się sankcjami, wymagają na kilku etapach zgody Parlamentu Europejskiego. To nigdy się nie stanie. Już we wrześniu doszło do podobnych debat i nic z tego nie wyniknęło. Nie będzie odpowiedniej liczby głosów, aby sankcje wobec naszego kraju zostały zaakceptowane i faktycznie wprowadzone w życie. Nie ma poparcia na piętnowanie Polski na arenie europejskiej — mówił europoseł PiS w rozmowie „W punkt”.
— Nie mówię nawet o finałowym etapie uruchomienia artykułu 7., w którym potrzebna jest jednomyślność. Mówię o wcześniejszych etapach, które — zapewniam ze spokojem — nie zostaną dopełnione, gdyż nie będzie takiego poparcia „elit” europejskich, stosujących różne metody osłabienia naszej pozycji w Europie — dodał gość Katarzyny Gójskiej.
KE ZA BARDZO SIĘ ROZPYCHA
— Mamy do czynienia z łamaniem traktatu „O Unii Europejskiej” czy innych. Instytucje unijne mogą podejmować działania jedynie takie, które wprost są wskazane w przepisach, a takie działania, które nie są wprost zapisane, nie mogą być przedmiotem działań instytucji europejskich. Dokładnie taka sytuacja dot. najnowszej sprawy „praworządności w Polsce”. To zwyczajnie niezgodne z przepisami — twierdzi prof. Karski.
— Poza tym, standardy w Europie są znacznie niżej, niż w Polsce. O tym się głośno nie mówi, ale to my możemy być wzorcem demokracji i wolności słowa dla wielu krajów Europy. Wystarczy spojrzeć na pracę Europarlamentu i porównać ją do pracy polskiego Sejmu. Gdyby wprowadzić u nas zasady Europejskie, które dot. Choćby czasu wypowiedzi poszczególnych posłów, wszyscy załamywaliby ręce — tymczasem w PE jest to naturalne i normalne — zaznaczył polityk na antenie Telewizji Republika.
— Mamy do czynienia z sytuacją, w której Komisja Europejska rozpycha się i próbuje dodać sobie nowe obowiązki, przywileje, a nawet twierdzi, że tak owe już dawno posiada, tylko z nich nie korzystała. Powinniśmy reagować na to z wielkim spokojem. To bicie piany i wiedzmy, że do niczego ono nie zaprowadzi — stwierdził prof. Karol Karski.