Jest jeszcze możliwość przybliżania się do prawdy. Gdybyśmy te wszystkie kopie nagrań z kokpitu prezydenckiego samolotu mogli zbadać od strony procesów odwrotnych, można by było, pośrednim szlakiem, docierać do czegoś, co było pośrodku – mówiła prof. Anna Gruszczyńska-Ziółkowska muzykolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Nie dotrzemy niestety do wyciętych fragmentów – podkreśliła. – Tylko odtworzenie oryginalnej taśmy da szansę pełnej rekonstrukcji zdarzeń, przynajmniej w wersji dźwiękowej – dodała.
Prof. Gruszczyńska-Ziółkowska zaznaczyła, że poprzez odtworzenie wszystkich dostępnych kopii nagrań pilotów lotu do Smoleńska można przejrzeć schemat manipulacji użytych w tych taśmach. – Chyba nastał moment, żeby powiedzieć sobie, że historia tego lotu nie zakończyła się 10 kwietnia – mówiła.
Stwierdziła również, że na podstawie analiz, które przeprowadziła do tej pory, można jednoznacznie stwierdzić, że moment na taśmach, który oficjalne wersje uznają jako zapis dźwięku uderzenia o brzozę, jest w rzeczywistości nałożeniem rozmów pilotów.
– To przerażające, ze komisja Millera potwierdza, że na podstawie nagrania z kokpitu, dokonano wyznaczenia momentu uderzenia samolotu w brzozę. Problem jest taki, że ten moment jest momentem nałożenia się dwóch wypowiedzi – mówiła. – Oni nie zajrzeli do środka tego dźwięku – podkreślała.
Odniosła się również, do kwestii przekleństw umieszczonych na końcu nagrania. Zdaniem prof. Gruszczyńskiej-Ziółkowskiej, to zwykła manipulacja, celowe sklejenie różnych dźwięków, żeby ułożyły się w wulgaryzmy.
– To jest działanie takie, jak zrywanie dystynkcji z munduru oficerskiego – stwierdziła.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Prof. Gruszczyńska-Ziółkowska: Zapis rozmów z kokpitu Tu-154 M zmanipulowano
Relacja z III Konferencji Smoleńskiej [NA ŻYWO]