- Czasem dobro państwa wymaga poświęceń. Nie podważam tego, jak ważna jest kontrola dziennikarzy nad władzą, ale z drugiej strony media jak nikt inny potrafią generować i nagłaśniać konflikty. I tym tokiem myślenia się kierowałem: skoro chodzi nam o uspokojenie sytuacji, to musimy wyeliminować te elementy, które prowadzą do chaosu – powiedział w rozmowie z portalem onet.pl prof. Grzegorz Górski, autor analizy prawnej dotyczącej sytuacji z 16 grudnia 2016 r.
- Czasem dobro państwa wymaga poświęceń. Nie podważam tego, jak ważna jest kontrola dziennikarzy nad władzą, ale z drugiej strony media jak nikt inny potrafią generować i nagłaśniać konflikty. I tym tokiem myślenia się kierowałem: skoro chodzi nam o uspokojenie sytuacji, to musimy wyeliminować te elementy, które prowadzą do chaosu. Najważniejszym celem jest doprowadzenie do zakończenia kryzysu parlamentarnego, a wolności mediów w żaden sposób by to nie zaszkodziło – powiedział prof. Górski.
Na pytanie dziennikarza, czy profesor proponuje w każdej sytuacji kryzysowej eliminować dziennikarzy i wprowadzać BOR, Grzegorz Górski odpowiedział: - Nie. Tu mieliśmy do czynienia z wyjątkową sytuacją. Uważam, że gdy są podejmowane działania zmierzające do zerwania normalnego funkcjonowania Sejmu – w mojej opinii noszące znamiona przestępstwa – to nie powinno się w sposób nieograniczony nagłaśniać sprawy. Wtedy uruchamia się logika wzajemnego napędzania się do jeszcze bardziej aberracyjnych działań. Gdyby relacji medialnych nie było, to i całej awantury na sali sejmowej by nie było.
Prof. Górski proponował wprowadzenie na salę posiedzeń funkcjonariuszy BOR. - Nie do jakichś szczególnych działań, lecz po prostu do wykonywania swoich ustawowych obowiązków. Bo jeżeli wsłuchać się w to, co tamtej nocy mówili posłowie i uczestnicy protestu, to wyraźnie widać, że zapewnienie dodatkowej ochrony było niezbędne. Przekraczano granice normalnego zachowania w stosunku do marszałka Sejmu i innych polityków. Mamy zbyt złe doświadczenia dotyczące ochrony VIP-ów, by móc pozwalać sobie na lekceważenie czyjegoś bezpieczeństwa – powiedział prawnik.