Prof. Piotr Gliński, pierwszy wicepremier, minister kultury, mówił na antenie radia RMF24, że robienie z Misiewicza symbolu obecnego rządu jest udaną zagrywką opozycji, która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.
– Owszem, były pewne błędy, ale jeżeli chodzi o skalę tych błędów, to jesteśmy w ogóle nieporównywalni, bo to jest niewielka skala. Ale jak pan zauważy, już w ciągu pierwszego roku to zostało zatrzymane. Decyzje były szybkie, są szybkie i mam nadzieję, że tego rodzaju błędów nie będzie. Chociaż akurat jeżeli chodzi o tego młodego człowieka, to tam sytuacja jest bardzo specyficzna, bo on był po prostu zaufanym, dobrym współpracownikiem pana ministra, który chciał mieć swojego przedstawiciela w którejś ze spółek – tłumaczył wicepremier.
Prof. Gliński dodał, że często w radach nadzorczych spółek muszą być zaufane osoby polityków, bo oni odpowiadają później za te spółki.
– Nie ma kolesiostwa. Jeżeli były takie przypadki, to one zostały już ukrócone w ciągu pierwszego roku. Nasi poprzednicy przez 8 lat bawili się w takie rzeczy. Jak pan wie, kilkaset osób było zidentyfikowanych, połączonych z tą czy inną partią, w różnych spółkach skarbu państwa. W niektórych ministerstwach poszczególne departamenty miały nazwy wsi związanych z takimi czy innymi politykami. Nie porównujmy rzeczy nieporównywalnych – bronił się przed atakami dziennikarza RMF24 wicepremier.
Prof. Gliński dodał też, że różne rzeczy można zarzucać przywódcom Prawa i Sprawiedliwości, ale prezes Jarosław Kaczyński jest akurat „znany z bezkompromisowości jeżeli chodzi o takie sprawy”.