Gościem redaktora Adriana Stankowskiego w programie „Wolne głosy – wieczorem” w Telewizji Republika był prof. Sławomir Cenckiewicz, dyrektor Wojskowego Biura Historycznego i członek kolegium IPN.
Red. Stankowski wskazał na początku rozmowy, że ostatnio gość „trafił w magazyn amunicji” ujawniając przeszłość Ewy Gawor i kilku jej kolegów z ratusza. Gość oznajmił, ze to nie koniec serii publikacji a takich współpracowników w warszawskim ratuszu jest więcej.
- Mogę powiedzieć, że to nie jest koniec, lista współtracowników jest dłuższa. Po moich tekstach otrzymują listy z informacjami o kolejnych osobach. Tam pracuje też wiele porządnych osób które mają dużą wiedzą. Ich przypuszczenia odnośnie niektórych się potwierdzają. Ja mam wrażenie że wszedłem do lasu i nie widzę drogi wyjścia. Wszędzie są drzewa z napisami ZOMO, MO, SB – stwierdził.
- Jak wie się kogo szukać, nawet jak się wejdzie w inwentarz ogólnie dostępny to te nazwiska wypadają. To wiedz ogólnie dostępna dla każdego, kto chciał to znaleźć. Nie trzeba było szukać tajnych danych ani być członkiem kolegium IPN – kontynuował Cenckiewicz.
Gość Republiki oznajmił, że osoby pracujące w ratuszu w dziale zarządzania bezpieczeństwem, mają szerokie uprawnienia.
- Ona posiada dostęp do niejawnych informacji. Obawiam się, że miałbym być „bronionym” przez ludzi z przeszłością SB-cką. Ci ludzie nie powinni odpowiadać za bezpieczeństwo. Jak oni ukrywają swoją przeszłość to coś jest na rzeczy. W jakimś sensie się tej przeszłości wstydzą – stwierdził.
Prof. Cenckiewicz skomentował także stwierdzenie pani Gawor, ze praca przy systemie PESEL to nic złego.
- To jakiś rodzaj wojny psychologicznej. Każdy esbek by relatywizował znaczenie swojej pracy w SB. Mówiłby że w każdym państwie są tajne służby. To zabawy psychologiczna. System PESEL był budowany by inwentaryzować osoby z wykształceniem wyższym, i wyższym niepełnym. Chodziło o doskonałą inwentaryzację społeczeństwa pod kątem m.in. poglądów. To była mania systemu komunistycznego. Inwentaryzacja na początku była manualna były karty ale i próby usystematyzowania logicznych zbiorów, to się zmieniało razem z sytuacją i oporem – powiedział.
Red. Stankowski przypomniał także, ze za swoje działanie prof. Cenckiewicz otrzymuje pogróżki.
- Nie jestem męczennikiem ani herosem, niechętnie mówię o tym. Zdarzają się takie incydenty ale uznałem kilkanaście lat temu że to jest wliczone w sens i sposób działania historyka takiego jak ja – stwierdził.
Na zakończenie, Sławomir Cenckiewicz przypomniał, że odkrył przypadki niemalże przemysłowej skali niszczenia dokumentów Wojskowej Sieci Archiwalnej.
- Ja tej sprawy nie odpuszczę, jak jako pracownik państwowy muszę to doprowadzić do końca – oznajmił.