Do mieszkań tysięcy białostoczan trafiła gazetka oczerniająca kandydata na prezydenta miasta Jana Dobrzyńskiego (PiS). Sąd Okręgowy w Białymstoku w trybie wyborczym rozpatruje sprawę z powództwa Dobrzyńskiego przeciwko Tadeuszowi Truskolaskiemu (PO).
W gazetce na czterech stronach pojawiły się treści, które zdaniem Jana Dobrzyńskiego i członków jego sztabu wyborczego były kłamliwe i zawierały pomówienia. Te treści między innymi dotyczyć miały wyceny koni należących do Dobrzyńskiego, danych zawartych w jego oświadczeniu majątkowym, sposobu nabycia spółki, którą obecnie kieruje ze wspólnikiem, a także aktualnych danych dochodów tej spółki. Jan Dobrzyński oburzał się także na treści dotyczące jego relacji ze środowiskiem osób wyznania prawosławnego, stosunku do podlaskich przedsiębiorców oraz stanowiska w sprawie budowy lotniska regionalnego – opisuje sprawę portal dziendobry.bialystok.pl.
Dobrzyński w drugiej turze wyborów prezydenckich w Białymstoku zmierzy się z dotychczasowym włodarzem miasta Tadeuszem Truskolaskim. Kandydat PiS podejrzewa, że to sztab polityka PO stał za rozpowszechnianiem oszczerstw na jego temat.
Podczas rozprawy potwierdzono, że czterostronicowa gazetka jest materiałem wyborczym Komitetu Wyborczego Wyborców Tadeusza Truskolaskiego. Jednak prawnik reprezentujący obecnego prezydenta Białegostoku nie potrafił podać powodów, dla których zdecydowano się na rozpowszechnianie gazetki, ani też, czy zawiera ona prawdziwe informacje na temat Dobrzyńskiego.
Między innymi nie potrafili wskazać skąd autorzy publikacji czerpali wiedzę o wartości koni, dlaczego oświadczenie majątkowe różni się danymi od tego, które zostało złożone w oficjalnych dokumentach Jana Dobrzyńskiego, z czasu kiedy ten sprawował funkcje publiczne. Żaden nie potrafił jednoznacznie wykazać w materiałach dowodowych, że Jan Dobrzyński sprywatyzował Supon, którym kieruje, ani że ma złe relacje ze środowiskiem wyznawców kościoła prawosławnego – wskazuje portal dziendobry.bialystok.pl.
Sąd wyda wyrok w tej sprawie we wtorek 25 listopada. Obydwie strony mama się spotkać, by wysłuchać werdyktu, który rozstrzygnie, czy sztab wyborczy Tadeusza Truskolaskiego dopuścił się pomówień w publikacji swojego materiału wyborczego.