— Przychodźmy tutaj za miesiąc, za dwa i za trzy i za pięć i w końcu za osiem, nawet tak naprawdę za sześć miesięcy powinno być zrobione to, co miało być zrobione. Wtedy spotkamy się tutaj po raz ostatni i będziemy mogli mówić z całą pewnością, że odnieśliśmy wielkie zwycięstwo — mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości podczas 90. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Dziś na Krakowskim Przedmieściu były uroczyste obchody upamiętniające wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku.
90. „miesięcznica smoleńska” rozpoczęła się mszą świętą odprawioną w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa Oblubieńca w Warszawie. Wzięli w niej udział m.in. premier Beata Szydło, prezes PiS Jarosław Kaczyński, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, marszałek Senatu Stanisław Karczewski oraz członkowie rządu — szef MON Antoni Macierewicz, a także szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Nie obyło się też bez incydentów ze strony tzw. opozycji totalnej — do akcji wkroczyła policja.
— Chodźmy tutaj za miesiąc, za dwa i za trzy i za pięć i w końcu za osiem, nawet tak naprawdę za sześć miesięcy powinno być zrobione to, co miało być zrobione. Wtedy spotkamy się tutaj po raz ostatni i będziemy mogli mówić z całą pewnością, że odnieśliśmy wielkie zwycięstwo — zaznaczał Jarosław Kaczyński w comiesięcznym przemówieniu podczas uroczystości upamiętniających katastrofę polskiego samolotu.
— Ja, jak państwo wiecie, przemawiam tu od wielu lat i zawsze gdy mówiłem o naszych celach i nadziejach, mówiłem szczerze i z przekonaniem, że te dobre dni przyjdą. I dziś, mogę powiedzieć, że to przekonanie jest jeszcze mocniejsze. Dziś mamy już, jako Polska, bardzo wiele sukcesów i zbliżamy się jednocześnie do tego momentu, kiedy cele tych marszów zostaną zrealizowane. Upamiętnimy tych, którzy zginęli i prawda o katastrofie smoleńskiej. Przyjdzie ten czas, już niedługo — podkreślił prezes PiS.
— Mówiłem, na wiosnę przyszłego roku powinno być wszystko jasne i gotowe. Powinniśmy mieć pomniki i ostatnie raporty tych, którzy dążą do tego , by ustalić prawdę. Powinniśmy móc sobie powiedzieć, że nasza determinacja została nagrodzona wielkimi sukcesem – tym naszym, uczestników marszu i tym największym, odnoszącym się do dziejów i losów naszego narodu — dodał szef partii rządzącej.
— Wspominałem o pomniku śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i padają czasami pytania „dlaczego”. Otóż, jeśli dziś nasza przyszłość rysuje się dobrze, to można powiedzieć, ze nie byłoby tego, co jest dzisiaj, bez Lecha Kaczyńskiego. I nie chodzi tylko jego prezydenturę. Chodzi o to, co zrobił w Solidarności, co umożliwiło założenie Porozumienia Centrum, co umożliwiło poprzez jego sukcesy jako ministra sprawiedliwości i sukcesy wyborcze w Polsce, nasze zwycięstwo. To on utorował nam drogę do zwycięstwa i mówił prawdę o Polsce i odbudowywał na miarę swoich możliwości polską świadomość i godność narodową. Dlatego zasługuje na pomnik i ten pomnik będzie, bez względu na to, jak będą się temu sprzeciwiać — mówił Jarosław Kaczyński.
— I będzie prawda, której jeszcze dzisiaj nie znamy i której ja nie znam, ale prawda, albo stwierdzenie: dzisiaj w tych okolicznościach, które mamy, tej prawdy do końca ustalić się nie da. Ale zostanie to powiedziane Polakom uczciwie. Bo to się Polakom po prostu należy — stwierdził Jarosław Kaczyński.
Jak mówił prezes, „każdy, kto brał udział w marszach, jakiś swój udział w tym sukcesie mają, w czymś co stało się z czasem przedmiotem wielkiego i haniebnego sporu, ale my ten spór wygrywamy. Zarówno ci, którzy tego nieodległego czasu dożyją i ci którzy nie dożyli tego momentu (…), ci wszyscy odnieśli swoim działaniem i determinacją ten wielki wspólny narodowy sukces. On jest jeszcze przed nami, ale na wyciągnięcie reki i dziś możemy być z niego dumni”.
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.