Unia Europejska opóźnia planowane pierwotnie na przyszły tydzień głosowanie nad przełomowym prawem, które oznaczałoby zakończenie sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi w 2035 roku, po tym jak Niemcy wycofały się ze swojego wcześniejszego poparcia dla tych przepisów. W ostatni piątek ambasadorowie krajów UE odwołali też zaplanowane na 7 marca głosowanie nad przełomowym prawem. Wcześniej na problem wskazali politycy Solidarnej Polski. Dziś do sprawy wrócił wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba.
W sobotę na konferencji prasowej w Warszawie rzecznik partii kolejny raz powiedział, że jego ugrupowanie opowiada się przeciwko zakazowi.
Według niego Polaków nie będzie stać na kupno samochodów elektrycznych. Jak mówił, obecnie ktoś, kto mieszka pod Ciechanowem czy na wsi na Podkarpaciu może, mając ok. 20 tys. zł, kupić samochód, którym może dojechać do pracy lekarza czy zawieźć dzieci na zajęcia. "Zakaz dla samochodów spalinowych od 2035 r. będzie paradoksalnie oznaczał zwiększenie ceny samochodów spalinowych, bo zmniejszy się rynek na nie, a po drugie będziemy mieli problem z kupnem samochodu elektrycznego, bo są one po prostu drogie", uważa wiceminister.
W jego ocenie ten "ideologiczny i chory pomysł, i te plany eurokratów trzeba jak najszybciej odrzucić". "Nie chcemy żadnego zakazu. To Polacy powinni decydować. To rynek powinien decydować, a nie żaden europejski biurokrata, który sobie wymyśla pewne zakazy i chce zmienić sposób funkcjonowania i myślenia, ograniczyć prawa i wolności w sprawie zakupu samochodu takiego, jaki chcemy, takiego, na jaki nas stać, a nie takiego, jaki narzuca nam Unia Europejska".
Również w sobotę na gdańskim Przymorzu inny poseł Solidarnej Polski Tadeusz Cymański wraz z wicewojewodą pomorskim Aleksandrem Jankowskim także zorganizowali konferencję prasową poświęconą planowanemu wprowadzeniu zakazu sprzedaży samochodów spalinowych do 2035 r.
Cymański odniósł się m.in. do wycofania wcześniejszego poparcia przepisów przez Niemcy. „Mogę Państwa zapewnić, że to nie przejdzie, dlatego że rozum zaczął działać. To eko-szaleństwo musi się zderzyć z racjonalizmem, z myśleniem, z analizą. I Niemcy, którzy są potęgą motoryzacyjną, zrozumieli, że to jest zbyt wcześnie”, wskazał.
„Wszyscy jesteśmy za pięknym światem, czystą wodą, powietrzem, energią ze słońca i wiatru. Elektryczne samochody nas nie przerażają. Przeraża nas sposób, metody, forma i tempo tych zmian, które mają bardzo silny aspekt społeczny. Bo bogaty sobie poradzi. Natomiast my mówimy, patrząc na sytuację i perspektywę milionów ludzi, którzy żyją na co dzień, bo oni są bohaterami naszej bajki”, mówił Cymański.
14 lutego PE zatwierdził nowe cele redukcji emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych i pojazdów dostawczych. To element pakietu „Gotowi na 55”. Nowe regulacje torują drogę do celu, jakim są zerowe emisje CO2 z nowych samochodów osobowych i dostawczych w 2035 roku; unijny cel polega na zmniejszeniu emisji CO2 wytwarzanych przez nowe samochody osobowe i dostawcze o 100 proc. w stosunku do roku 2021. Pośrednie cele redukcji emisji na 2030 rok ustalono na 55 proc. dla samochodów osobowych oraz 50 proc. dla samochodów dostawczych.
Sprawa w połowie lutego była też przedmiotem rozmowy Emilii Wierzbicki z europoseł PiS Anną Zalewską. Posłuchajcie.