Premier kończy przygodę z powodzią? Dziś nie odbył się wieczorny sztab powodziowy
Donald Tusk chyba się zmęczył codziennymi sztabami powodziowymi. Może po prostu "prognozy nie są alarmujące"? Dziś po raz pierwszy od tygodnia nie odbył się wieczorny powodziowy sztab kryzysowy z udziałem premiera Donalda Tuska. Premier rano poinformował, że we wtorek rząd zajmie się niezbędnymi projektami dot. powodzi.
Od zeszłej niedzieli 15 września w związku z powodzią w południowo-zachodniej Polsce premier wraz z m.in. szefem MSWiA Tomaszem Siemoniakiem, wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem oraz ministrem infrastruktury Dariuszem Klimczakiem przebywał w zagrożonym regionie.
W tym czasie codziennie odbywały się posiedzenia sztabów, na których rano i wieczorem przedstawiciele władz lokalnych i służb, w tym Straży Pożarnej, IMGW i Wód Polskich raportowali o bieżącej sytuacji.
Ostatnie posiedzenie sztabu odbył się w niedzielę rano. Z informacji przekazanych na tym posiedzeniu przez służby wynika, że sytuacja powodziowa ulega stopniowej stabilizacji - zagrożone zalaniem pozostają jednak niektóre miejscowości położone nad Odrą, przede wszystkim w północnej części woj. dolnośląskiego i w woj. lubuskim. Przez Głogów przechodzi fala powodziowa na Odrze. Rzeka płynie w bardzo wysokich stanach, ale nie wystąpiła nigdzie z koryta.
Co do zasady posiedzenia odbywały się w Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu; wraz ze przemieszczaniem się fali kulminacyjnej odbyły się także “wyjazdowe” posiedzenia w Szczecinie, gdzie fala dotrze za kilka dni, oraz w Głogowie, gdzie kulminacja spodziewana jest w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Na porannym posiedzeniu sztabu w niedzielę Tusk podkreślał, że w najbliższych dniach część osób zaangażowanych na bieżąco w zwalczanie skutków powodzi pozostanie na miejscu. Przypomniał też, że na wtorek zaplanowane jest regularne posiedzenie Rady Ministrów.
"Ja pozostaję do dyspozycji. Ja proszę wojewodów o natychmiastowy sygnał. Będziemy teraz mieli w Warszawie swój sztab, który będzie przygotowywał te zmiany w rozporządzeniach i ustawach niezbędne, byśmy je przyjęli już we wtorek, by ułatwić wam tu robotę. Ale w każdej chwili, jeśli będzie potrzebna obecność, któregoś z ministrów czy moja osobiście na terenach zalanych, albo zagrożonych, proszę natychmiast dać znać. Maksymalnie 2 godziny i będę na miejscu”
- zadeklarował premier.
Donald Tusk ewidentnie nie radzi sobie z prowadzeniem sztabu powodziowego. On tego - to widać na każdym filmie z jego udziałem - nie chce, nie czuje się dobrze, być w takiej roli w jakiej się znalazł. On uwielbia brukselski blichtr, on chciałby być, jak komisarze unijni, a nie siedzieć i jeździć po zalanych wioskach.
Źródło: Republika; PAP