Premier: grozi bezpośrednia inwazja na część terytorium Ukrainy
Nie jest to już żadną tajemnicą, że grozi bezpośrednia inwazja na część terytorium Ukrainy; nie wiemy, na jaką część. To jest najdalej posunięta forma agresji - mówił w środę premier Mateusz Morawiecki po spotkaniu z szefem rządu Łotwy Artursem Kriszjanisem Karinszem w Warszawie.
Według premiera trzeba "mierzyć się z potencjalnymi ogromnymi ryzykami". "Z jednej strony wiemy - i nie jest to już żadną tajemnicą - że grozi bezpośrednia inwazja na część terytorium Ukrainy. Nie wiemy, jaką część. Oczywiście, to jest ta najdalej posunięta forma agresji" - mówił Morawiecki.
CZYTAJ: Putin zgromadził siły przy granicy z Ukrainą. „Bo w razie kryzysu wewnątrz...”
Jak zaznaczył, prezydent Rosji Władimir Putin może działać różnymi kanałami, by wywierać presję na rząd ukraiński. "Jednym z takich kierunków ataków jest presja na system energetyczny, na gospodarkę, na społeczeństwo i oczywiście poprzez ataki hakerskie, na systemy mailowe, na systemy bezpieczeństwa. To jest to, czego Ukraina doświadcza każdego dnia, czego Polska też doświadcza. Może nie tak często jak Ukraina, ale również bardzo często widzimy te odciski palców hakerów rosyjskich, białoruskich i innych, którzy atakują nasze systemy" - stwierdził szef rządu.
Zdaniem premiera Republiki Łotewskiej należy zrozumieć, że na pewnym poziomie już jesteśmy atakowani przez Rosję. "Koszty energii są w sposób świadomy i pośredni manipulowane przy użyciu Gazpromu, czyli kontrolowanego przez Kreml monopolu" - zaznaczył Karinsz.
Przypomniał, że latem nie zostały uzupełnione magazyny w Niemczech i w Austrii, co spowodowało, że od początku roku, przy już rosnących cenach, Rosja zmniejsza zamiast zwiększać podaż gazu. "To tylko jeden z aspektów obserwowanej przez nas agresji ze strony Kremla" - ocenił łotewski premier.
Podkreślił, że kolejną kwestią są hybrydowe ataki reżimu białoruskiego na granicach. "Jest jeszcze aspekt zagrożenia znacznych sił zbrojnych do użycia przeciwko samej Ukrainie. Kreml wykorzystuje - i sądzę, że będzie wykorzystywał - wszelkie możliwe i właściwe dla siebie środki po to, by bronić swoich własnych interesów" - mówił.
CZYTAJ: Blinken w Kijowie: Rosja zaatakuje „z bardzo krótkim wyprzedzeniem”
Według Karinsza, "realnym zagrożeniem dla Kremla jest przede wszystkim poszerzenie się obszaru demokracji z Ukrainy na Rosję". "Demokracja jest zaraźliwa. To ludzie decydują, a nie autokraci, kto rządzi i w jakim kierunku ma iść kraj. My, na Łotwie, to wiemy, Polacy dokładnie to wiedzą, jaka jest wartość demokracji, bo żyliśmy w systemie, w którym ludzie nie mieli możliwości wyboru decydowania o swoich losach. Ta droga demokratyczna była również drogą dla dostatku naszych społeczeństw. Ukraińcy również wybrali taką drogę i w tej chwili kształtują swoje przeznaczenie, swoją przyszłość, bez dyktatu z zewnątrz" - podkreślił.
Jak zastrzegł, "to groźba, którą realnie odczuwa Kreml". "Dlatego próbuje destabilizować Ukrainę" - ocenił szef łotewskiego rządu. Wyjaśnił, że formy destabilizacji są różne - m.in. są to cyberataki, których ofiarami były kraje UE.
"To jest nasz świat. Dlatego musimy wspierać demokrację, nasz styl życia, sukcesję władzy w drodze otwartych i wolnych wyborów w obliczu ataków ze strony agresywnych i autokratycznych państw" - stwierdził Karinsz.
Dodał, że skokowe wzrosty cen energii to tylko jeden z aspektów. "Musimy zastanowić się, jak budować tę odporność naszych społeczeństw i jak budować transformację energetyczną odchodząc od zależności od rosyjskiego gazu i od rosyjskich paliw kopalnych. To wymaga pieniędzy i musimy pamiętać, że cały ten ciężar nie może spadać na barki naszych obywateli" - zaznaczył.
CZYTAJ: Były szef MSZ Ukrainy: Putin zawsze przygotowuje się do ataku