Polski rząd nie jest obojętny na cierpienie, obojętny na to co dzieje się w regionach świata, w których toczą się działania wojenne – zapewniła premier Beata Szydło. Najskuteczniejsza jest pomoc cierpiącym ludziom na miejscu. Trafia ona, przede wszystkim, do najsłabszych – dzieci i kobiet.
Jak zaznaczyła premier na konferencji prasowej, rząd zdecydował się realizować kolejny projekt pomocy dla Syrii we współpracy z Papieskim Stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Niedawno mówiliśmy o środkach, które chcemy przekazać na pomoc dzieciom, które zostały poszkodowane w wyniku działań wojennych. Dziś możemy powiedzieć o tym, jak dużo zostało już zrobione i jak dużą pomoc Polska przekazuje potrzebującym na Bliskim Wschodzie – podkreśliła Beata Szydło.
Premier wyjaśniła, że środki finansowe zostaną przeznaczone na odbudowę domów w Syrii. Według Beaty Szydło ludzie, do których trafia pomoc, nie chcą opuszczać swoich domów rodzinnych. Ci ludzie chcą być tam, w swojej ojczyźnie. Chcą pokoju i normalnego życia. Naszym obowiązkiem jest pomoc na miejscu. Po to, żeby po zakończeniu działań wojennych mogli oni uporządkować swoje życie – wyjaśniła Prezes Rady Ministrów.
Beata Szydło zwróciła uwagę, że polski rząd w 2016 r. przeznaczył czterokrotnie więcej środków finansowych na pomoc humanitarną niż rok wcześniej. Szefowa rządu zapowiedziała także zwiększenie tych nakładów.
Dyrektor sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie ks. prof. Waldemar Cisło zapowiedział, że pomoc będzie kierowana głównie do Aleppo.
Podkreślił, że wytypowano już 680 mieszkań, które nadają się do remontu. Niektóre z nich potrzebują tylko odmalowania, odświeżenia, niektóre wstawienia okien, drzwi. I w ten sposób zatrzymamy tam 680 rodzin, czyli ponad 3 tys. osób. Jednocześnie damy im nadzieję – dodał duchowny. Zaznaczył, że maksymalna kwota na remont mieszkania to 5 tys. zł. Przekonywał, że bardzo niewielkim kosztem można uratować życie. Czasami 100, 150 dolarów pozwala młodym ludziom rozpocząć w miarę godne życie – mówił.
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Błaszczak powiedział, że mechanizmy przymusowej relokacji imigrantów i uchodźców nie są właściwym rozwiązaniem. Jego zdaniem pomocy należy udzielać potrzebującym na miejscu, aby mogli odbudowywać swoje domy i wrócić do normalnego życia. Na posiedzeniach Rady Unii Europejskiej słyszę o propozycjach relokacji, a więc o tym, że Unia Europejska chciałaby przyciągnąć kolejne fale migracji do Europy. Tymczasem, kiedy rozmawiamy z ludźmi z Aleppo, słyszymy, że najbardziej oczekiwana pomoc, to pomoc na miejscu – podkreślił minister.