Z małpią ospą nie jest tak, jak w przypadku COVID-19, gdy jedna osoba zarażona bezobjawowo mogła zakazić wiele osób wokół siebie – mówił na antenie Telewizji Republika dr Marek Posobkiewicz, specjalista chorób wewnętrznych.
Jak tłumaczył, nie powinniśmy się bać tej choroby tak jak COVID-19, szczególnie jeśli chodzi o skalę rozprzestrzeniania się tego wirusa. – Jest on znany od kilkudziesięciu lat, pierwszy raz opisany był u małpy, dlatego jest powszechnie nazywany małpią ospą – tłumaczył. – Najbardziej ryzykowne jest przebywanie w rejonie endemicznym czyli w Afryce Środkowej i Afryce Zachodniej oraz bliskie konktaty z osobami chorymi. Ale chodzi tu o naprawdę bliskie kontakty takie jak opieka nad osobą chorą, przebywanie z nią cały czas czy stosunki płciowe.
Podkreślił, że choroba nie jest mocno zaraźliwa, ale jednak nie należy jej lekceważyć. – Część osób może mieć ciężkie przebiegi, nawet kończące się śmiercią – zastrzegł. – Zazwyczaj jednak dochodzi do podwyższonej temperatury, ogólnego złego samopoczucia oraz do wysypki – najpierw plamkowej, potem krostkowej czyli najpierw są pęcherzyki, potem powstają krosty. Po nich mogą pozostać blizny.
Zachęcamy do obejrzenia całego wywiadu w oknie poniżej.