Zakończyło się posiedzenie ws. dopuszczalności ekstradycji do USA Romana Polańskiego. Sąd przez prawie 9 godzin słuchał wyjaśnień reżysera. Wcześniej sąd zdecydował, że posiedzenie będzie niejawne
Polański: To było męczące i w pewnym sensie bolesne
– To trudno opowiedzieć na pytanie, czy to było trudne. To było męczące i było w pewnym sensie też bolesne, bo musiałem wracać do spraw, o których wolałbym zapomnieć – powiedział Roman Polański dziennikarzom po zakończeniu prawie 9-godzinnego przesłuchania. Na wniosek obrońców reżysera było ono niejawne.
Potwierdził, ze nadal darzy polski wymiar sprawiedliwości absolutnym zaufaniem i wyraził nadzieję, ze postepowanie ekstradycyjne nie przeszkodzi w realizacji jego filmu. Reżyser w lipcu planuje rozpocząć w Warszawie zdjęcia do filmu o szpiegowskiej aferze Alfreda Dreyfusa.
Jak powiedział mec. Jerzy Stachowicz, w trakcie posiedzenia sądu Roman Polański składał bardzo obszerne wyjaśnienia i odpowiadał na szereg szczegółowych pytań sądu i obrońców.
– Na tym etapie możemy powiedzieć jedno – że obrona będzie zmierzała do wykazania, że wniosek o ekstradycję jest bezzasadny, przede wszystkim dlatego, że istnieje szereg obiektywnych dowodów wskazujących na to, iż została przed sądem amerykańskim zawarta ugoda i że kara, o której była w niej mowa, została wykonana. A to wskazuje na to, że wniosek o ekstradycję jest po prostu bezpodstawny – powiedział dziennikarzom mec. Jan Olszewski.
Na wniosek obrońców Polańskiego, sąd zdecydował, że bez udziału mediów odbędzie się część posiedzenia ekstradycyjnego w zakresie wniosku prokuratury o dopuszczenie ekstradycji oraz wyjaśnień samego reżysera. Mecenasi Jan Olszewski i Jerzy Stachowicz swój wniosek uzasadniali potrzebą ochrony dóbr osobistych ich klienta. Mec. Jan Olszewski powiedział, że wniosek oparto na zgodnych stanowiskach zarówno Romana Polańskiego, jak i pokrzywdzonej, którzy nie chcą upubliczniania okoliczności, o których jest mowa w ramach postępowania.
Adwokat powołał się też na fakt, że Samantha Geimer w 2009 r., po zatrzymaniu Romana Polańskiego na lotnisku w Zurychu, złożyła wniosek do sądu apelacyjnego w Kalifornii o umorzenie sprawy karnej przeciwko reżyserowi. Wskazał również na przyjętą taktykę obrony, by nie ujawniać argumentów, które zostaną podniesione na sali sądowej, a które mają na celu nie doprowadzić do ekstradycji. Z kolei przedstawiciele licznych mediów, którzy przybyli do sądu, złożyli do sądu wnioski o możliwość rejestracji przebiegu rozprawy.
Jeżeli sąd uzna, że ekstradycja jest niedopuszczalna, decyzja będzie ostateczna. Jeśli zgodę wyrazi, ostateczne zdanie należeć będzie do ministra sprawiedliwości
Decyzja ministra
Wniosek o stwierdzenie dopuszczalności ekstradycji Romana Polańskiego skierowała w styczniu do sądu krakowska prokuratura, która po zbadaniu wniosku USA stwierdziła, iż w świetle przepisów ekstradycja Polańskiego jest formalnie dopuszczalna i zgodna z obowiązującymi przepisami. Jeżeli sąd uzna, że ekstradycja jest niedopuszczalna, decyzja będzie ostateczna. Jeśli zgodę wyrazi, ostateczne zdanie należeć będzie do ministra sprawiedliwości.
Minister Cezary Grabarczyk na antenie TVN24 zastrzegł, że nie chce wpływać na decyzję sądu, dlatego nie wypowiada się w tej sprawie. – Każda moja wypowiedź mogłaby być potraktowania jako próba wywierania wpływu, nacisku. Minister sprawiedliwości musi unikać tego typu skojarzeń – mówił szef resortu sprawiedliwości.
Dopytywany, czy jest gotowy, by podjąć decyzję ws. ekstradycji, odpowiedział: – Właściwie od momentu, gdy wniosek pojawił się w polskiej przestrzeni prawnej, myślę o tym. Staram się z nikim nie konsultować tej decyzji.
Ścigany Roman Polański
Roman Polański jest poszukiwany przez Interpol i objęty międzynarodowym nakazem poszukiwania. W 1977 r. reżyser został zaocznie uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Polański przyznawał, że doszło do seksu z Gailey, ale odbyło się to za jej przyzwoleniem. Amerykańskie prawo seks z nieletnią uznaje za gwałt. Przed ogłoszeniem wyroku reżyser potajemnie opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim ugody.
W październiku 2014 r. władze USA wystąpiły do Polski o aresztowanie 81-letniego Polańskiego - do czasu złożenia formalnego wniosku o ekstradycję. Sprawę przekazano do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Polański, który przebywał wówczas z Polsce w związku z otwarciem Muzeum Historii Żydów Polskich, zgłosił się krakowskiej prokuratury i zadeklarował, że stawi się na każde wezwanie po wpłynięciu wniosku o ekstradycję; podał także swe miejsca pobytu. Prokurator uznał, że w takim przypadku zbędne jest stosowanie aresztu.
Na początku roku nadesłany z USA wniosek o ekstradycję Polańskiego trafił do Prokuratury Generalnej, a następnie został przekazany do prokuratury w Krakowie. Po sprawdzeniu, że spełnia on wymogi formalne, prokurator wyznaczył termin przesłuchania, które odbyło się 14 stycznia. – Mogę tylko powiedzieć, że poddałem się procedurze ekstradycyjnej i że mam zaufanie do polskiego wymiaru sprawiedliwości – mówił dzień później dziennikarzom Roman Polański. Zapowiedział, że w lipcu rozpoczyna w Warszawie zdjęcia do swego nowego filmu o szpiegowskiej aferze Alfreda Dreyfusa.
Kierując do sądu wniosek o stwierdzenie dopuszczalności ekstradycji, prokuratura wskazała, że z umowy ekstradycyjnej zawartej między Polska a USA wynika, że można wydać obywatela polskiego do USA. Ponadto - że władze amerykańskie mogą domagać się wydania pomimo przedawnienia ścigania w Polsce, ponieważ zgodnie z ustawodawstwem USA okres przedawnienia ścigania nie nastąpił. Prokuratura podkreślała jednocześnie, że zajmuje stanowisko "jedynie w odniesieniu do przesłanek formalnych i nie odnosi się do innych okoliczności".
Polański, który ma polskie i francuskie obywatelstwo, został zatrzymany na lotnisku w Zurychu w 2009 r. na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania. Po 3-miesięcznym pobycie w areszcie i 7-miesięcznym areszcie domowym został uwolniony. Władze Szwajcarii zdecydowały, że nie wydadzą go USA.
Czytaj więcej
Terlikowski wyrzuca „Politykę”. „To tygodnik wszystkich pedofilów”