Kradzież samochodu, pościg policji, zniszczone radiowozy i strzały. Niestety nie chodzi o film akcji. Kilka policyjnych jednostek podjęło pościg za mężczyzną, który nie zatrzymał się na wezwanie. Ostatecznie uderzył w drzewo. Został przetransportowany do szpitala, gdzie niedługo później zmarł. W trakcie pościgu ucierpieli też czterej policjanci, którzy również przebywają w szpitalu.
W sobotę funkcjonariusze otrzymali wezwanie o kradzieży dostawczego Volkswagena w Żyrardowie.
– Krótko po północy samochód został zauważony przez policjantów z Grodziska Mazowieckiego. Kierowca nie zareagował na wezwanie do zatrzymania i rozpoczął ucieczkę. Policjanci oczywiście podjęli pościg, w którym wkrótce uczestniczyło kilka załóg - opisał całą sytuację Tomasz Oleszczuk, aspirant sztabowy z Komendy Stołecznej Policji.
Pościg odbywał się na terenie powiatów grodziskiego, pruszkowskiego i piaseczyńskiego.
Na jednej z tras policja utworzyła blokadę, którą zdołał przeforsować ścigany.
– W Nadarzynie uciekający mężczyzna wjechał w ślepą uliczkę - gdy się zorientował, zawrócił. Był bardzo zdesperowany i robił wszystko, aby uniknąć zatrzymania. Staranował kolejne radiowozy, którymi policjanci chcieli zablokować jezdnię, raniąc kilku z nich- relacjonował aspirant Oleszczuk. W tej sytuacji funkcjonariusze użyli broni palnej - kontynuował Oleszczuk.
Ścigany kilkaset metrów dalej uderzył samochodem w przydrożne drzewo.
Mężczyznę przewieziono do szpitala, jednak nie udało się go uratować.
Do szpitala trafiło też czterech policjantów, jednak nich stan nie zagraża życiu i zdrowiu.
Sprawa została już przekazana prokuraturze, która przeanalizuje dramatyczne wydarzenia. Ustalą między innymi fakt, czy sprawca zginął bezpośrednio od policyjnego strzału.