O sprawie informuje portal wp.pl. W miniony czwartek, 23 lutego, 33-letni polski turysta zginął nad wodospadem Hang Cop w Wietnamie. Okazało się, że jego przewodnik nie miał stosownych uprawnień, a biuro podróży, w którym wykupił wycieczkę, nie działało legalnie.
Wodospad Hang Cop jest jedną z turystycznych atrakcji Wietnamu, do którego wybrał się 33-letni Polak. Wykupił on wycieczkę nad wodospad w lokalnym biurze podróży. Według wietnamskich agencji informacyjnych, wraz z 24-letnim lokalnym przewodnikiem mieli zjechać na linie w głąb wodospadu. Ta jednak próba dla obu mężczyzn zakończyła się upadkiem. Po kilkugodzinnych poszukiwaniach służby odnalazły ciała Polaka oraz Wietnamczyka.
Jak się okazało, biuro podróży, z usług którego skorzystał Polak, działało nielegalnie. Nie było zarejestrowane dla turystyki przygodowej, biuro nie miało licencji na organizowanie takich wycieczek, ani na oprowadzanie turystów z zagranicy. Oprócz 33-latka w wycieczce brało udział również troje innych Polaków, a także dwóch Brytyjczyków oraz Holendrów.