St. asp. Mariusz Mrozek poinformował, że policjanci, którzy przebrani w cywilne ubrania mieszali się z tłumem podczas Marszu Niepodległości zakładali biało czerwone opaski, po to, aby mogli być rozróżnieni przez innych policjantów. – Aby było wiadomo, że to nie jest chuligan, a policjant, który tego chuligana zatrzymuje – wskazał Mrozek.
Jak informował wczoraj dziennikarz TV Republika Maciej Maciejowski podczas Marszu Niepodległości zaobserwował kilkoro funkcjonariuszy, którzy zdjęli kamizelki policyjne i wtopiło się w tłum.
- Widziałem również osoby ubrane tak jak uczestnicy marszu, którzy od strony Parku Skaryszewskiego wtapiali się w tłum. Mają nawet bluzy z emblematami narodowymi, także opaski - dodał.
Mrozek przekonywał, że policjantów nie było w tłumie. – Policjanci byli na zewnątrz zgromadzenia – mówił Mrozek na antenie TVP Info. Potwierdził, że w starciach z chuliganami uczestniczyli funkcjonariusze ubrani po cywilnemu.
– To są nasze zespoły do dynamicznych zatrzymań, ale one nie szły z marszem. Zostały wprowadzone na rondzie Waszyngtona, kiedy doszło do zadymy – dodał.
Zapytany z jakiego powodu zakładali biało-czerwone opaski odpowiedział, że po to "aby mogli być rozróżnieni przez innych policjantów. Aby było wiadomo, że to nie jest chuligan, a policjant, który tego chuligana zatrzymuje".
Pan "funkcjonariusz" oblany kolorową cieczą. Pod kolanem czapka zadymiarzy. #MarszNiepodległości #prowokacje pic.twitter.com/Qsg0xnqLz6
— Michał Kania (@Michal__Kania) listopad 12, 2014
CZYTAJ TAKŻE:
Marsz Niepodległości dobiegł końca. 276 osób zatrzymanych. Kilkadziesiąt osób rannych [relacja]