„Posterunek u Prezesa”, „Dom Kaczyńskiego pilnie strzeżony – nawet 18 policjantów na dobę” alarmowały oburzone GW i TVN. Przecieram oczy ze zdumienia, bo ja żadnych służb pod willą Jarosława Kaczyńskiego nie widziałam. Od miesięcy, jeśli nie wręcz od lat. – pisze Anna Kłossowska w felietonie dla portalu TV Republika.
„Posterunek u Prezesa”, „Dom Kaczyńskiego pilnie strzeżony – nawet 18 policjantów na dobę” alarmowały oburzone GW i TVN. Przecieram oczy ze zdumienia, bo ja żadnych służb pod willą Jarosława Kaczyńskiego nie widziałam. Od miesięcy, jeśli nie wręcz od lat. Moja bliska rodzina mieszka od domu prezesa PiS dosłownie rzut kamieniem w linii prostej – jestem więc na Mickiewicza niemal codziennie. Na rowerze – mogę objechać willę dosłownie dookoła. Tak wczoraj uczyniłam, aby odkryć te zastępy policji mundurowej i „tajnej”. Ani widu – ani słychu.
Przyznam, że wielokrotnie się nawet zastanawiałam – dlaczego nie ma tu ochrony, bo może ze względu na rosnącą agresję opozycji powinna być. I jeśli jest to dyskretna, może pojedyncza, w domu – na zewnątrz nie ma nikogo. Chyba że te zastępy policji zostały wyposażone w czapki-niewidki. Wtedy sorry, zwracam honor! Natomiast robienie szumu medialnego z faktu, że obok czyjegoś domu przeszedł patrol czy przejechał samochód policyjny, to jest chore. Pod moim też przechodzą i przejeżdżają. Taką mają pracę.
Również pod słynnym Kebabem na Potockiej, spod którego notabene nie da się prowadzić obserwacji willi Kaczyńskiego, nie widziałam zaparkowanego żadnego samochodu policyjnego, a inne były puste. Tak sobie więc myślę, że policja po prostu przyjechała tutaj na fast-fooda, tak jak widuję ją jakże często u „chińczyka” przy Hali Marymonckiej. A może oni tam również prowadzą jakąś obserwację?