Polacy ze złotym medalem mistrzostw Europy w łyżwiarstwie szybkim!
Marek Kania, Piotr Michalski i Damian Żurek zdobyli w sobotę złoty medal w sprincie drużynowym podczas mistrzostw Europy w łyżwiarstwie szybkim w holenderskim Heerenveen. Srebro wywalczyła Norwegia, a brąz Holandia.
Polacy uzyskali czas 1.18,31 i wygrali z Norwegami o 0,50 s. Trzeci Holendrzy stracili do nich 2,30 s.
To drugi medal biało-czerwonych w Heerenveen. W piątek, również w sprincie drużynowym, srebro zdobyły Andżelika Wójcik, Iga Wojtasik i Karolina Bosiek.
Polskie trio w swojej parze miało głównych pretendentów do tytułu mistrzowskiego, reprezentantów gospodarzy. Holendrzy już na starcie się pogubili, a potem w ich przypadku było tylko gorzej. W efekcie nie dość, że przegrali walkę o złoto, to później musieli pogodzić się z porażką z Norwegami, którzy w ostatniej parze zanotowali drugi czas.
💥𝙈𝙄𝙎𝙏𝙍𝙕𝙊𝙒𝙄𝙀 𝙀𝙐𝙍𝙊𝙋𝙔 💥
— Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego (@pzls_pl) January 6, 2024
Marek Kania, Piotr Michalski i Damian Żurek zdobyli złoty medal w sprincie drużynowym podczas Mistrzostw Europy w łyżwiarstwie szybkim w Heerenveen.
Z czasem 1:18.31 ustanowili nowy 𝙍𝙀𝙆𝙊𝙍𝘿 𝙋𝙊𝙇𝙎𝙆𝙄! @Grupa_PGE @SPORT_GOV_PL pic.twitter.com/qHgCq60Bmk
Biało-czerwoni za sprawą Marka Kani od samego startu narzucili wysokie tempo i po drodze, aż do samej mety, notowali najlepsze czasy. Ich wynik jest rekordem Polski. Poprzedni (1.18,90) w tym samym składzie ustanowili w grudniu 2022 roku w Calgary. Zmagania Polaków doceniła wielotysięczna holenderska publiczność, która po biegu zgotowała Polakom owację na stojąco.
"To było niesamowite uczucie, a na podium, gdy śpiewaliśmy hymn, to uginały mi się nogi i miałem łzy w oczach. Ta runda honorowa, owacja na stojąco od kibiców to coś wartego przeżycia" – mówił Kania, który kolejny raz świetnie pokazał się w Heerenveen, gdyż w piątek zajął szóste miejsce na dystansie 1000 m.
Dobrze w Heerenveen zaprezentowały się polskie sprinterki, które w sobotę ścigały się na dystansie 500 metrów – Andżelika Wójcik była piąta, Karolina Bosiek szósta, a Iga Wojtasik siódma (rekord życiowy). Polki do złotej medalistki Holenderki Femke Kok (37,28) odpowiednio straciły 0,76, 1,15 i 1,46 s.
"Od kilku dni czuję, że wracam do swojego przyzwoitego poziomu i miałam siłę. W parze rywalizowałam z bardzo dobrą zawodniczką Vanessą Herzog i do tego miałam świetne losowanie, bo jechałam z toru zewnętrznego. Mogłam na prostej krzyżówkowej ścigać rywalkę. Wszystko było dobrze do wejścia w łuk, bo dwadzieścia metrów tej prostej zmiennej jest taką moją małą katastrofą od kilku startów. Mój układ nerwowy zakodował coś zbytecznego, bo przedwczesne wchodzenie w łuk, odpychanie się nie w tę stronę, co trzeba i niewchodzenie głęboko w łuk dużo mi odejmuje. Dziś też niestety tak było" - skwitowała Wójcik.
Wojtasik startowała też na 1500 m, gdzie zajęła 16. miejsce. W tej konkurencji najlepszą z Polek była Natalia Jabrzyk, która z rekordem kariery uplasowała się na dwunastej pozycji. Trzynasta była Magdalena Czyszczoń. Całe podium zajęły Holenderki, a na nawyższym stopniu stanęła Antoinette Rijpma-de Jong (1.53,48).
W jedynej sobotniej konkurencji indywidualnej mężczyzn, na 5000 m, Szymon Palka (15. miejsce) stracił do złotego medalisty aż 28,32 s i zdołał wyprzedzić tylko jednego rywala, Niemca Paula Galczinsky'ego. Triumfował wicemistrz olimpijski z Pekinu, Patrick Roest (6.05,93). Holender wyprzedził, jadącego w tej samej parze Włocha Davide Ghiotto (strata 2,34 s) i Norwega Sandera Eitrema (3,35).
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Giertych chce pozwać Sośnierza. Mocna odpowiedź: „Grozisz sądem i zniesławiasz ludzi, za to, że powtarzają fakty?”