Decyzją Sądu Rejonowego w Gdańsku na trzy miesiące aresztowany został w sobotę 34-letni mężczyzna, który w piątek w nocy podpalił w Gdańsku 20 samochodów. Straty wyniosły ponad 550 tys. zł. Podejrzanemu grozi do 10 lat więzienia.
– Postawiono mu zarzut zniszczenia mienia o znacznej wartości – poinformowała wiceszefowa Prokuratury Rejonowej w Gdańsku-Wrzeszczu Emilia Kępińska.
Za czyn ten mieszkańcowi Gdańska grozi kara od roku do 10 lat więzienia.
Jak wyjaśniła Kępińska, prokuratura wnioskując o areszt dla mężczyzny, jako główne argumenty podała wysokość kary oraz groźbę matactwa z jego strony.
– Podejrzany przyznał się do zarzutu, ale tłumaczy, że nie wie, dlaczego to zrobił. Twierdzi, że nie jest piromanem i podpalanie nie sprawia mu przyjemności. Bardzo tego żałuje. Przyznał, że dokonując podpaleń, był pod znacznym wpływem alkoholu – dodała prokurator.
Z wyjaśnień mężczyzny, wynika, że podpalał samochody przypadkowo, nie wybierając specjalnie modelu auta.
– Zapalniczką podpalał nadkole i od tego zajmowało się ogniem koło. Nie czekając nawet, jak pożar się dalej rozprzestrzeni, szedł dalej i podpalał – powiedziała Kępińska.
Auta były różnych marek i roczników; ich wartość wahała się od 1,5 tys. do 150 tys. zł.
Samochody podpalał w piątek w nocy od ok. godziny 1 do 3.30 na obszarze o promieniu kilku kilometrów, m.in. na ulicach Kartuskiej, Skarpowej, Tarasy, Śniadeckich, Smoluchowskiego i Cygańska Górka. Pojazdy są częściowo lub całkowicie zniszczone.
34-latek, który nie pracuje i jest na utrzymaniu rodziny, został zatrzymany przez policję po kilku godzinach.
W 2012 r. przeciwko mężczyźnie skierowano akt oskarżenia za spalenie w ciągu czterech lat 12 aut – proces w tej sprawie jeszcze się nie zakończył.