Wczoraj w Szczecinie pobity został Janusz Jagielski, działacz Prawa i Sprawiedliwości. Dziś, w rozmowie z portalem Niezalezna.pl, skomentował zajście. – Był bardzo agresywny. Nie wiedział kiedy przestać. Nie wiem skąd w ludziach bierze się tyle agresji – wskazuje pokrzywdzony.
Podczas roznoszenia ulotek Joachima Brudzińskiego (jedynka listy PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego), na klatce schodowej pojawił się agresywny mężczyzna. Wykrzykiwał przekleństwa, po czym uderzył drugiego mężczyznę i samego Jagielskiego, którego zepchnął ze schodów. Obaj zaatakowani wybiegli z klatki, a atakujący cofnął się, gdy pojawili się inni mieszkańcy. Na miejsce wezwano policję. W szpitalu okazało się, że Jagielski ma m.in. złamany nos.
Okazało się również, że poszkodowany to członek Klubu "Gazety Polskiej". O tym poinformował redaktor naczelny "GP" Tomasz Sakiewicz.
Zaatakowany w Szczecinie działacz PiS to też członek klubu Gazety Polskiej. Ostatnio mnożą się groźby zamachu i pobicia wobec dziennikarzy GP. Kilkakrotnie zgłaszaliśmy to już na policję. Jeżeli Tusk i jego kumple cieszą się kiedy nazywa się katolików świniami to inni potem biją
— Tomasz Sakiewicz (@TomaszSakiewicz) 5 maja 2019
– Napastnik był bardzo szybki i zdeterminowany. Był rosły i dobrze zbudowany. Nie miał na sobie koszuli – relacjonował Jagielski w rozmowie z portalem Niezalezna.pl. – Najpierw uderzył mojego młodszego kolegę, a potem mnie. Spadłem ze schodów. Nie prowadził żadnego dialogu. Kiedy nas atakował krzyczał: Wynoście się stąd! Żebym was tu nie widział! – mówił.
Jak twierdzi poszkodowany, napastnik nie był pod wpływem alkoholu. – Nie było czuć od niego alkoholu. Kiedy wezwaliśmy policję ten człowiek uciekł i prawdopodobnie dopiero wtedy pił alkohol, bo kiedy go zatrzymano miał ok 2 promile alkoholu – wskazał.
– Był bardzo agresywny. Nie wiedział kiedy przestać. Nie wiem skąd w ludziach bierze się tyle agresji – podsumował.