Gościem programu "Republika na Żywo" był Tadeusz Płużański, prezes Fundacji "Łączka". Rozmowa dodtyczyła 35-lecia pacyfikacji Kopalni Wujek.
– Wiemy dobrze, że ZOMOwcy strzelali, że zabić - mówił Tadeusz Płużański. - Taki byłm plan władzy komunistycznej i to świadczy, jak najgorzej o tym, kto nami rządził i jakie miał cele wobec wolskiego narodu - dodał Płużański.
"Ta zbrodnia miała mieć charakter odstraszający"
– Zbrodnia wstrzasająca, zginęli niewinni ludzie, którzy nie zgadzali sie z wprowadzenim jeszcze większego rygoru, jakim był stan wojenny - stwierdził Płużański. - Ta zbrodnia miała mieć charakter odstraszający na pozostałych strajkujących i komunistom udało się Polaków zastarszyć - dodał prezes Fundacji Łączka.
– Gdzie indziej oczywiście trwały protesty, m.in. "Manisfest Lipcowy", ale tam już nie musiano pacyfikować tych zakładów, gdyż ten mord w kopalnii Wujek działał odstraszająco - stwierdził pisarz i publicysta. - Jeżeli ktoś mówi, że ten system był zbrodniczy tylko do 56r., to proszę spojrzeć na stan wojenny. Jak zatem można powiedzieć, że nie działo się nic złego? - pytał Płużański.
"Wciąż wiele środowisk przedstawia siebie jako bohaterów, a stronę solidarnościową jako bandytów"
– Niestety tu jest wątek nierozliczenia komunistycznych zbrodni i Kopalnia Wujek jest tego najlepszym przykładem - powiedział Płużański. - To samo dotyczy grudnia 70. Mówi się wydarzenia, wypadki, ale to jest zbrodnia na Polakach i tam w ogóle nie ma winnych - dodał.
– Żyjemy w świecie wciąż zakłamanym, gdzie wiele środowisk przedstawia siebie jako bohaterów, a stronę solidarnościową jako bandytów - powiedział Płużański. - Najpierw zbrodnia, potem propaganda, na tym bazował komunizm. Są jeszcze ci ludzie odpowiedzialni za stan wojenny i pacyfikację śląskich kopalń, trzeba im się w końcu dobrać do skóry, od tego jest IPN - zaznaczył.
"Komuniści chcieli zniszczyć Polskę i Polaków"
– Mówiąc o odpowiedzialności zbiorowej, to komuna się nie patyczkowała - powiedział Płużański. - Komuniści chcieli zniszczyć Polskę i Polaków. Nie musimy stosować ich metod, ale struktury, o których mówimy, były zbrodnicze. W związku z tym trudno zakładać, żeby funkcjonariusze tej służby mieli przywileje emerytalne. Nie widzę powodu, żeby sprzataczka z SB zarabiała więcej niż sprzątaczka z Polskiej Akademii Nauk. Przecież wiedziała, gdzie pracuje - dodał.
– Wydaje się stosowane, żeby pieniądze uzyskane z tej nadwyżki, zostały przeznaczone na fundusz tych, którzy walczyli z komuną - stwierdził gość programu. - Może jeszcze w ramach poprawek do nowej ustawy dezubekizacyjnej, uda się taką procedurę przeprowadzić. Wreszcie kaci w sposób symboliczny zapłaciliby ofiarom za swoje działania - dodał prezes Fundacji "Łączka".