Płk Wroński: Klucz do wyjaśnienia tragedii smoleńskiej jest w Polsce
„Smoleńsk. Spisek, który zmienił świat” – książka niemieckiego dziennikarza śledczego Jürgena Rotha trafi do sprzedaży 7 listopada. O komentarz w sprawie informacji, jakie niemiecki dziennikarz publikuje w swojej książce, portal Telewizjarepublika.pl poprosił pułkownika Piotra Wrońskiego, byłego oficera wywiadu, eksperta ds. służb specjalnych.
Telewizjarepublika.pl: To, co stało się w Smoleńsku, stało się na zlecenie „wysokiego rangą pułkownika polskiego wywiadu wojskowego” o imieniu Robert i wysoce prawdopodobne jest, że był to „zamach przy użyciu materiałów wybuchowych”, informuje Jurgen Roth w swojej najnowszej książce. Czy Pan, jako specjalista ds. służb specjalnych, zgadza się z tą tezą?
Płk Piotr Wroński: To nie jest kwestia czy ja się zgadzam, czy ja się nie zgadzam. Jako były oficer kontrwywiadu muszę powiedzieć „nie wiem, ponieważ nie ma żadnych dowodów na to, czy jest to prawda czy nie”. Mówię wprost – na technikaliach się nie znam i na temat technikaliów się nie wypowiadam, natomiast cały czas uważam, że klucz jest w Polsce, ponieważ uważam, że powinniśmy prześledzić procedury, a raczej brak wykonania procedur, kto był za co odpowiedzialny, wszystko, co było w Polsce i powoli dojdziemy do tych rzeczy. Komisja – tam są naukowcy – niech zajmuje się technikaliami, oni się na tym znają, ja nie jestem ani chemikiem, ani fizykiem, na ten temat się nie wypowiadam.
W tym raporcie jest natomiast jedna rzecz, która mnie zastanowiła: pojawia się „pułkownik polskiego wywiadu wojskowego R.”, który stacjonuje na placówce w Niemczech. Bardzo zastanowiłbym się nad tym skąd ten pułkownik to wiedział i powiedział to akurat BND. W tej chwili pojawiają się jakieś dziwne rzeczy i to w momencie, kiedy na komisjach smoleńskich, zaczęto mówić o procedurach, zaczęto badać, kto czego nie wykonał. Wydaje mi się, że ktoś bardzo chce, aby cała dyskusja na temat tragedii smoleńskiej, ograniczyła się wyłącznie do spraw technicznych. Wbrew pozorom, sprawy techniczne najłatwiej obalić – są naukowcy i trudno ich zrozumieć. Natomiast ja zapytam gdzie są noty ambasadzkie i noty MSZ rosyjskiego, mówiące o wizycie? Gdzie są teczki wizyt? To są pytania konkretne i na to powinny być dokumenty, dowody, które łatwo znaleźć. Jeżeli ich nie ma to znaczy, że nie wykonano podstawowych procedur.
Telewizjarepublika.pl: Pan uczestniczył w przygotowaniu wizyt zagranicznych byłych prezydentów?
Płk Piotr Wroński: Tak, Kwaśniewskiego, między 2000 a 2006 roku, trzy razy on był chyba w Londynie. Za każdym razem idzie nota do miejscowego MSZ, miejscowy MSZ odpowiada, zakłada się teczkę wizyty, to jest typowa dyplomatyczna biurokracja i pytam się gdzie to jest? Teraz jest problem, bo okazuje się, że nie wiadomo kto był odpowiedzialny za tę wizytę z ramienia MSZ, kto z ambasady, kogo wyznaczył rosyjski MSZ do kontaktów ws. tej wizyty i wszystko jest w tych notach. Nikt nie będzie w stanie ocenić czy Pan Roth ma rzeczywisty raport BND.
Kolejna sprawa to to, że w sytuacjach, w których zaczyna się coś pojawiać, jak ta słynna taśma (rozmowa Tusk-Putin – red.), do której można mieć różny stosunek, ale ona rzeczywiście jest ciekawa i powinna zostać przeanalizowana, nie powinna zostać od razu odrzucana, tak jak to robiła jedna z telewizji. To nie o to chodzi. Powinna zostać spokojnie przebadana. I za każdym razem, jak się coś pojawia, wtrącają się Niemcy. Ja cały czas mówię, proszę nie traktować tego jako oskarżenia, patrzyłbym na około.
Też postawiłem taką tezę, że po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego zaczął się natychmiast restart w stosunkach niemiecko-rosyjskich. Prezydent Kaczyński „wymuszał” na nich pewne decyzje, na Niemcach, na UE, dotyczące Gruzji itd. Kiedy prezydent Kaczyński zginął, to sytuacja została otwarta, tak jakby wróciła do normy. Już nikt się nie zajmował np. Gruzją, nastąpił reset. Znając BND miałbym wątpliwości, czy oni raport w tej sprawie „zgubili”, sprawie ważnej, nie tylko dla Polski, ale i Rosji, świata, bo gdyby nagle wyszło, że ten raport jest prawdziwy, to stawiamy proste pytanie: co się dalej dzieje z Putinem? Co się dzieje z władzami niemieckimi, które wiedząc o tym od dawna, przyglądają się spokojnie? Co się dalej dzieje z resztą krajów NATO? Uważam, że BND nie działałoby tak bez wiedzy Amerykanów, bo zdaje się, że Amerykanie tam mocniej siedzą.
Telwizjarepublika.pl: No właśnie, czy jest Pan zdania, że służby amerykańskie i innych krajów znają już prawdę o tym, co wydarzyło się w Smoleńsku?
Płk Piotr Wroński: Pewnie tak, jest to całkiem możliwe, zwłaszcza ze względu na możliwości techniczne, jakie mają Amerykanie, a poprzez Amerykanów inne służby. Amerykanie u nas są tak naprawdę od 25 lat, ale praktycznie od początku stworzyli służby specjalne Niemiec, najpierw zachodnich, które potem przejęły służby wschodnie. Po połączeniu się Niemiec są to te same służby, stworzone w latach 40-stych przez Amerykanów i Amerykanie w nich siedzą do dziś, to nie jest żadna tajemnica, mówią o tym Niemcy.
Telewizjarepublika.pl: A czy uważa Pan, że prokuratura ma świadomość tych wszystkich zaniechań, jakich dopuściły się polskie służby, w związku z przygotowaniem tej wizyty?
Płk Piotr Wroński: Mam nadzieję, że ma świadomość, ale cały czas uważam, że poza prokuraturą, zresztą tak jak w przypadku śmierci ks. Popiełuszki, powinna powstać pewna grupa koordynacyjna, w kontrwywiadzie głównie, pracująca operacyjnie. Dlatego, że prokurator ma kodeks i on musi postępować zgodnie z prawem i myśli kodeksami, natomiast praca operacyjna jest trochę inna. Ona potrafi zdobyć wiedzę, która jest wiedzą operacyjną i tę wiedzę nie zawsze da się przełożyć na język prawny. Np. dla mnie bardzo ważnym elementem całego śledztwa byłoby przesłuchanie kontrolerów i tych, którzy tymi kontrolerami rządzą. Ale co może zrobić prokurator? Wystąpi o pomoc prawną, a Rosjanie odmówią. Natomiast dzięki pracy operacyjnej może znaleźlibyśmy coś, dotarlibyśmy do nich. Na tym to polega – tworzy się pewne poszlaki, na podstawie których można też nakierować prokuraturę. To jest tylko moje zdanie. U nas, niestety, nastąpił jakiś dziwny proces, może było to specjalnie, w myśl którego w 2010 roku, jestem pewien, że za wiedzą premiera, wyłączono natychmiast służby i oddano wszystko w ręce prokuratury. Ktoś musiał wiedzieć, że kodeks karny i kodeks postępowania karnego narzuca pewne ramy. Przykro mi, ale tak to właśnie wygląda.
Wydaje mi się, że będzie jeszcze parę takich książek Rotha, nie deprecjonuję ich, bo trzeba je traktować jako poszlaki, trzeba je włączyć, dopóki się nie udowodni, że są one nieprawdziwe, należy je traktować, jako prawdziwe.
Rozmawiała Lidia Lemaniak