– Nie chcę być adwokatem rządów Platformy Obywatelskiej. Natomiast jeśli inwigilacja dziennikarzy wyglądała tak jak donoszą media, to mamy do czynienia ze skandalem. Ludzie za to odpowiedzialni powinni podlegać sankcjom karnym – oświadczył na antenie TV Republika Paweł Piskorski, były europoseł PO.
O tym, że podsłuchiwano dziennikarzy, którzy ujawnili aferę taśmową, jako pierwsze informowało Radio ZET. Rozgłośnia, powołując się na wyniki audytu przeprowadzonego w Biurze Spraw Wewnętrznych Policji, poinformowała, że w Komendzie Głównej Policji działała specgrupa do rozpracowania osób biorących udział w wyjaśnianiu afery taśmowej. Według raportu podsłuchiwano w sumie 80 osób, w tym dziennikarzy i prawników.
Specjalna grupa, na czele której stanął ówczesny szef Biura Spraw Wewnętrznych KGP, działa tak, by ukryć sprawę przed prokuraturą i sądami, w związku z tym w oficjalnych notatkach podsłuchy były uzasadniane zupełnie innymi okolicznościami. Z doniesień Radia ZET wynika, iż policja otrzymała praktycznie nieograniczone możliwości, żeby dowiedzieć się, kto stoi za głównym podejrzanym w tej sprawie Markiem Falentą. Dziś nowe informacje w tej sprawie podała "Rzeczpospolita".
Przeciąganie liny
Paweł Piskorski mówił na naszej antenie, że inwigilacja dziennikarzy nie powinna mieć miejsca. Były europoseł PO przekonywał, że nie chce być adwokatem poprzedniej ekipy rządzącej, ale sprawa jest jego zdaniem "skandaliczna". Zdaniem gościa TV Republika funkcjonariusze, którzy podsłuchiwali dziennikarzy, powinni ponieść odpowiedzialność karną.
Komentując bieżące wydarzenia polityczne Piskorski ocenił, iż "przeciąganie liny między Grzegorzem Schetyną a Ryszardem Petru będzie trwało". – W tym konflikcie między sobą, idą razem przeciwko głównemu przeciwnikowi jakim jest PiS. Z kolei dla partii rządzącej rywalizacja PO i Nowoczesnej jest najlepszym rozwiązaniem – stwierdził Piskorski, dodając, że nie widzi szans na powstanie szerokiego bloku opozycyjnego.
CZYTAJ TAKŻE:
Inwigilacja za rządów PO? Piotrowska: Nie ma takiej możliwości, żeby dziennikarze byli podsłuchiwani