– Postulaty z roku \'80 to nie relikt przeszłości i straszak dla komunistów. To miał być program pierwszego rządu, ale tak się nie stało – mówił podczas uroczystości 35 rocznicy porozumień sierpniowych przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda.
– Jak co roku spotykamy się w Gdańsku, aby podziękować tym wszystkim bezimiennym bohaterom, którzy 35 lat temu nie bacząc na represje postanowili zmienić rzeczywistość która ich otaczała – rozpoczął swoje wystąpienie Piotr Duda, który wspominał wydarzenia, które stały się "lawiną", która doprowadziła do podpisania porozumień sierpniowych.
Szef "S" podkreślił, że spisane wówczas postulaty, nie były jedynie marzeniami i że na ich spisaniu nie miało się zakończyć. – Te postulaty miały zostać zrealizowane – przypomniał. – Nie sądziliśmy nigdy, że ta nasza sala będzie miejscem historycznym, radosnym ale że będzie także miejscem smutku. Bo w okresie transformacji zlikwidowano tyle miejsc pracy, że ci którzy najbardziej przyczynili się do upadku komunizmu: górnicy, hutnicy, kolejarze, stoczniowcy..., ponoszą największe konsekwencje transformacji. Dlatego nie zamierzamy chować sztandarów – zapowiedział.
– Postulaty z roku '80 to nie relikt przeszłości i straszak dla komunistów. To miał być program pierwszego rządu, ale tak się nie stało. Jest to najwyższy czas, aby na kolejną okrągłą rocznicę, 40-lecie, mój następca powiedział w tym miejscu – tak, te postulaty zostały zrealizowane, bo większość z nich miała podłoże socjalno-społeczne, nie tylko ustrojowe – mówił.
Duda przywołał cytat Jana Pawła II mówiący o tym, że odebranie pracownikowi jego praw, jest odebraniem mu części wolności i podkreślił, że właśnie z taką sytuacją mamy dziś do czynienia. Przypomniał porozumienie podpisane w okresie kampanii wyborczej z jeszcze kandydatem na prezydenta Andrzejem Dudą. Podkreślił, że był to niesłychanie ważny moment dla Związku, bo Duda był pierwszym kandydatem, który zdecydował się na podpisanie porozumienia, które byłoby dopełnieniem postulatów z roku 80. – Jestem przekonany, że tę umowę zrealizujemy –dodał.
Przewodniczący "S" stwierdził, że obecnie, za rządów liberałów istnienie wolnych związków zawodowych jest zagrożone, bo zakładanie ich w zakładach pracy jest wielkim heroizmem za który grozi zwolnienie. – Czy o to walczyliśmy 35 lat temu? – pytał. – Nasza rola i nasza misja nie zostały zakończone. – podkreślił.
Piotr Duda powiedział także, że przez trzy lata "S" czekała na rozmowę z prezydentem. – Aby przejął nie tylko nasze postulaty, ale tytanie referendalne – mówił o Bronisławie Komorowskim. – Dziś prezydenta Dudę atakuje się za to, że chce wypełnić to, czego nie zrobiła koalicja PO i PSL. Chcę z tego miejsca powiedzieć: to nie referendum partyjne, to nie referendum elit partyjnych, to referendum obywatelskie – podkreślał. – Obywatele mają prawo się wypowiedzieć i to nie politycy będą oceniać, czy ta sprawa jest dla społeczeństwa ważna, tylko my – mówił. Szef "S" wyraził nadzieję, ze Senat nie odrzuci prezydenckiego wniosku o referendum. Zapowiedział, że Związek będzie "pilnował" senatorów poprzez swoją obecność przed senatem w dniu jego posiedzenia.