– Komorowski to taki chłopek roztropek jak Gomułka, wyjaśniający, skąd się bierze powódź („deszcz spada z góry”), opowiadający Obamie o bigosowaniu, rozdający różowe baloniki w Święto Flagi, chichoczący nad trumnami na lotnisku… I wygłaszający całe tasiemce oczywistych banałów z miną odkrywcy nowej galaktyki – stwierdził satyryk Jan Pietrzak w rozmowie z Piotrem Lisiewiczem.
Dziennikarz Gazety Polskiej stwierdził, że wśród wielbicieli Bronisława Komorowskiego szczególną rolę odgrywa telewizja publiczna. Jak dodał, od niedawna flagowy program tej telewizji „Wiadomości” ma nową czołówkę. A jej kulminacyjnym momentem jest najazd na zegar na wieży Pałacu Kultury.
Odnosząc się do wspomnianej czołówki Pietrzak powiedział, że "syf Stalina nad Warszawą to ich powód do dumy". – I trzysta kilkadziesiąt pomników wdzięczności dla rosyjskich okupantów w różnych miejscowościach. Po 25 latach „wolności,” którą lubi się przechwalać prezydent, stoją na cokołach i straszą polskie dzieci – mówił.
– Przypominam więc, że III Rzeczpospolita powstała w półwolnych wyborach i dysponujemy tu jedynie półwolnością. Co nie znaczy, że do końca świata musimy godzić się na rządy półinteligentów – dodał.
Satyryk wskazał, że antypolskość nie jest domeną jedynie Telewizji Publicznej, ale wszystkich mediów mainstreamowych. – Bo „gówne” media są antypolskie. Dobitnym przykładem na to jest z uporem maniaka podtrzymywana przez nie od pięciu lat putinowska wersja katastrofy smoleńskiej – przekonywał. – Żeby choć cień zadumy nad pancerną brzozą… Żeby choć prezentacja różnych ekspertyz… – kontynuował.
– Mowy nie ma. Bezczelny, załgany raport Anodiny to dla mainstreamu święte przykazanie. Teraz dostali zlecenie na Andrzeja Dudę. Nic mu nie będzie oszczędzone. Żadne upokorzenie go nie ominie – skwitował.