PiS stawia jasną granice: związków partnerskich nie będzie; nie jesteśmy wrogiem tego, by osoby żyjące razem miały pewne prawa m.in. w zakresie dziedziczenia, ale to można uregulować na gruncie cywilno-prawnym, bez podważania fundamentów - oświadczył wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.
"Jesteśmy jako Polska w sytuacji, że wiele niekorzystnych trendów, które obserwowaliśmy na Zachodzie, lewicowo-liberalnych, które stanowią atak na podwaliny społeczeństwa jakie znamy, na rodzinę, rzeczywiście do Polski nie dotarło" - mówił w poniedziałek w TVP Radosław Fogiel. Odpowiedział w ten sposób na pytanie, czy zapowiedzi Jarosław Kaczyńskiego, że PiS będzie broniło rodziny, oznaczają, że w Polsce ma miejsce wojna ideologiczna.
"Z jednej strony jest sytuacją, że trzeba zachować tę korzystną sytuację, z drugiej strony oczywiście są tacy, którzy bardzo by chcieli, żeby w Polsce działo się tak jak na Zachodzie, by zamiast +ojciec-matka+ w dokumentach urzędowych używać sformułować +rodzic1-rodzic2+" - dodał zastępca rzecznika prasowego PiS.
Pytany, czy PiS po wyborach "zbliży się do tematu" związków partnerskich, podkreślił, że PiS stawia "bardzo jasną granicę: nie będzie realizacji tego, co publicystycznie nazywa się właśnie planem (wiceprezydenta Warszawy Pawła) Rabieja, który został wyłuszczony w ten sposób, że: najpierw związki partnerskie, później tzw. małżeństwa homoseksualne, a na koniec adopcja dzieci".
"Związków partnerskich nie będzie. Nie jesteśmy wrogiem tego, żeby osoby żyjące razem, funkcjonujące razem - niezależnie od tego, co jest tego przyczyną, jakie są ich osobiste uwarunkowania - miały pewne prawa - podnosi się chociażby temat dziedziczenia czy wizyt u lekarza - ale to wszystko można uregulować na gruncie cywilno-prawnym, bez konieczności podważania pewnych fundamentów" - ocenił wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości.