Gościem telewizji Republika w programie "Studnia" był Radosław Pazura. W Zakonie Kapucynów w Warszawie opowiedział o swojej przemianie duchowej, jakim człowiekiem był przed wypadkiem i co wypadek sam w sobie oznaczał.
Początki nawrócenia. Wypadek który był błogosławieństwem
– Ja w kościele byłem, ale umierałem. Nie byłem w nim w pełni, odszedłem gdzieś na bok. Wypadek był błogosławieństwem, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, to był ten moment kiedy wszystko mogło się zmienić o 180 stopni. Wcześniej pewnie też były przypadki, których nie dostrzegałem. Istota nawrócenia to choć minimalne otwarcie się na Boga. Przypomniałem sobie, że jestem osobą wierzącą. Nie potrafię tego wytłumaczyć - opowiada aktor.
– Zadawałem sobie pytania. Kim ja byłem dla niej? Kim byliśmy dla siebie nawzajem? Wydaje mi się, że byliśmy osobami o niezwykle wielkim uczuciu do siebie. Uczucia to nie miłość, nie stanowią jej istoty. Zafascynowaliśmy się sobą, ale czegoś wtedy brakowało. Wypadek to był moment, kiedy dostałem czas za darmo. Dzięki pomocy i łaski zewsząd płynącej mogłem się określić, kim tak naprawdę jestem - kontynuował Radosław Pazura.
– Siła modlitwy jest potężna. Modlitwy, której Bóg od nas oczekuje. Dorota, moja obecna żona, znalazła się w takiej sytuacji, że była zmuszona do powiedzenia prawdy o nas. To sytuacja gdzie trzeba było się rozliczyć przed obliczem Boga. Wtedy Dorota wiedziała, co zrobiliśmy źle, co powinniśmy poprawić. Z informacją, że może dojść do najgorszego pojechała do domu. Najważniejsze wówczas wypowiedziane przez nią zdanie: "Panie Boże, jeśli tak ma być to ok. Po prostu pozwól mi z tym żyć. Wydaję mi się, że nie będę potrafiła." - relacjonował feralny dzień.
– Jestem przekonany, że do tego wypadku musiało dojść. Wielu z nas jest na granicy i dochodzimy do momentu, gdzie Pan Bóg działa różnie. Działa niezrozumiale dla nas po to by móc spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy - wytłumaczył.
– To był sakrament pokuty i pojednania. Miałem niezwykle wielką łaskę, która pchała mnie w określonym kierunku. Zrodził się we mnie proces, który pozwolił mi przyjąć określoną ścieżkę. Samo zetknięcie się z prawdą nie wystarczy. Należy podjąć decyzję co chcemy zrobić dalej. Działania Pana Boga są spokojne, dawkowane - opowiadał.
– Moi bliscy większości nie wiedzą. Nie chodzi o to by pójść i powiedzieć co się ze mną działo. Przyszedł sakrament małżeństwa i staranie się o potomstwo. Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym wszystko by być czystym. By przed sakramentem małżeństwa zachować czystość. Zarezerwowanie szczególnej intymności dla wybranki bądź wybranka to coś wspaniałego - przekonywał aktor.
Faworyt wśród świętych
– Obrałem sobie kiedyś jako swojego patrona Ojca Pio. Rozpoznaje też działania św. Rity. Na przestrzeni czasu dostrzegam oczywiste znaki, że oni maczali palce w moim życiu - odpowiedział.
Dlaczego bezdomni? Jest wiele środowisk, które potrzebują pomocy
– Zgłosił się do mnie kapucyn. Zrobiłem wielkie oczy i poprosiłem o czas na zastanowienie się. Rozeznałem to i powiedziałem swoje tak. To była analiza czy będę tego chciał, czy będę chciał to robić do końca życia. Moim powołaniem jest przebywanie w sakramencie małżeństwa więc słowa mojej żony są dla mnie święte - podsumował Radosław Pazura.