Kolejne odcinki "UCHA PREZESA", satyry pana Roberta Górskiego pokazują jak diabolizowanemu przez lata w mediach wizerunkowi prezesa Jarosława Kaczyńskiego uległ sam autor tej satyry.
O ile peowską atmosferę i klimat udało mu się, jak myślę, uchwycić w "Posiedzeniach rządu" PO/PSL, to już "pisowskiego" klimatu nie uchwycił. Wygląda też na to, że autor obserwował Prezesa głównie oczami Gazety Wyborczej i TVN-u.
Przede wszystkim, całkowicie fałszywy, moim zdaniem, jest ponury, „piwniczny” nastrój tych odcinków. Nie wiem, czy pan R. Górski miał okazję choć raz bezpośrednio rozmawiać z Prezesem przed zrealizowaniem kolejnych odcinków "Ucha...". Udatne często parodiowanie sposobu mówienia prezesa J. Kaczyńskiego, jego sposobu trzymania i układania rąk i dłoni, przyglądania się rozmówcy czy zawieszania głosu, to nie wszystko. Nie udało się jednak panu R. Górskiemu pokazanie CHARAKTERU bohatera swych kolejnych programów. Pokazuje postać "ciężką", bez poczucia humoru, i właściwie złą, budzącą strach. Co w połączeniu z "piwniczną" w dodatku scenerią daje całkowicie fałszywy obraz karykaturowanej postaci.
Widać, że pan Robert Górski - pod wpływem wielu lat skutecznej "antykaczystowskiej" propagandy Gazety Wyborczej i TVN też przestraszył się Prezesa i do swych programów przenosi stan SWEGO ducha i wystraszonej wyobraźni.
Podobnie nieprawdziwie pokazał postać ministra A. Macierewicza, którego też najwyraźniej sam się w rzeczywistości boi.
Poza tym, pan Prezes, o ile mi wiadomo, nie słodzi herbaty cukrem i nie je cukierków.
W sumie, odcinki "Ucha..." nie są śmieszne, nie są lekkie. "Posiedzenia rządu ..." były lepsze.
Pan Robert Górski, którego programy zresztą bardzo lubię, powinien wyzwolić się z nabytego strachu, który - w odniesieniu do prezesa J. Kaczyńskiego - przytłacza jego naprawdę zabawne często poczucie humoru.
Krystyna Pawłowicz