Gościem red. Adriana Stankowskiego w wieczornej rozmowie Telewizji Republika był Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości, poseł Solidarnej Polski, kandydat Zjednoczonej Prawicy w wyborach o fotel prezydenta miasta stołecznego Warszawy. – Chcę się skupić na pragmatyce rządzenia, poprawy jakości życia mieszkańców. Zmobilizujmy się i w niedzielę ruszmy do wyborów – zachęcił widzów od udziału w nadchodzących wyborach samorządowych.
Chłopak spod bloku
– No tak… nasze elity III RP nigdy by sobie tego nie wymyśliły. Tacy ludzie jak my mieli skończyć na blokach, nigdy nic nie znaczyć, nie mieć nic do powiedzenia. Teraz podnosimy głowy. Warszawa nie należy do deweloperów czy układów mafii reprywatyzacyjnej. Nadchodzące wybory to idealny moment, aby dać temu wyraz. Warszawa to miasto absolutnie wyjątkowe w skali światowej. 1 sierpnia wszystko staje. Gdzie indziej na świecie coś takiego ma miejsce? – rozpoczął.
– Gdyby się okazało, że PO wygra wybory, ich władza trwać będzie 17 lat. To prawie połowa czasu władzy PZPR w Polsce. Jestem jedyną gwarancją tego, że na światło dzienne wyjdzie wszystko, co miało miejsce w stołecznym ratuszu podczas ostatnich 12 lat – zadeklarował kandydat Zjednoczonej Prawicy.
Prowadzący wskazał gościowi, że gdy ten zwycięży w nadchodzących wyborach, również znajdzie się pod lupą mieszkańców i instytucji.
– Nie mam nic do ukrycia. Może nie jesteśmy idealni, ale potrafimy pracować dużo lepiej niż Platforma. Jesteśmy przede wszystkim propaństwowi. Oczywiście, jak każdy popełniamy błędy – tłumaczył. – Za czasów PO uznano, że śp. Jolanta Brzeska sama się spaliła, wszystko chowano pod dywan, umarzano postępowania… – wymieniał kolejne absurdy obecnej władzy w stolicy.
Po tym odniósł się do działania Komisji Weryfikacyjnej. Stwierdził, że po dojściu do władzy "największe grupy reprywatyzacyjne albo są w aresztach, albo mają akty oskarżenia". – Prowadzi się 150 śledztw, zablokowano księgi wieczyste co uniemożliwia dalszą sprzedaż nieruchomości (przyp. red. zreprywatyzowanych). Mąż pani Hanny Gronkiewicz-Waltz zwrócił do budżetu miasta prawie 14 milionów złotych – wymieniał kandydat na prezydenta stolicy.
"Wizja Warszawy za 30 lat? Ostatnim, który tak myślał, był prezydent Stefan Starzyński"
– Jeśli chodzi o kwestię dzielnicy Przyszłości, znalazłem w programie Starzyńskiego dokładnie analogiczny zapis. Już w 1938 roku pisał o tym, że wzdłuż Wisły powinny powstać nowe dzielnice, które będą siłą gospodarczą Warszawy. Mówili o tym inni wybitni prezydenci, jak np. śp. prof. Lech Kaczyński – mówił wiceminister sprawiedliwości.
– Mam przygotowany konkretny program. Nikt z tamtej strony nie podjął ze mną merytorycznej rozmowy ws. dzielnicy "Przyszłość" – mówił. Minister podkreślił, że chęć przemilczenia pomysłu ze strony oponentów tylko utwierdza go w przekonaniu, że to "trafiony pomysł". – Najsilniejsze gospodarki na świecie opierają się właśnie o takie wizje, rozwiązania z zakresu smart city. Dziś Warszawa nie ma żadnej efektywnej wizji rozwoju. Niesamowite, jak bardzo samorząd zniszczył myślenie o przyszłości gospodarczej. Mam wrażenie, że gdy wspominam o smart city, pani prezydent nie ma pojęcia o czym ja mówię – wskazał na obecną prezydent miasta stołecznego.
12 lat rządów HGW i 10 stacji metra
– Zaczęliśmy porównywać Warszawę, nie z ośrodkami w Polsce, ale stolicami europejskimi. Okazało się, że mamy mniej kilometrów metra niż stolica Rumunii, Bułgarii, Czech czy Węgier. Nawet dużo słabsza gospodarczo stolica Bułgarii buduje trzy razy więcej stacji metra, niemal trzy razy taniej. Dodatkowo zaplanowane mają otwarcie kolejnych 12 stacji metra – przytoczył przykłady stolic z regionu.
Wczasy w Madrycie? Zarzut opozycji nietrafiony…
– Spotkałem się z legendarnym burmistrzem Madrytu, który zasłynął oddaniem 50 kilometrów metra w czasie tylko jednej kadencji. Hanna Gronkiewicz-Waltz oddaje ok. 3 kilometry w kadencji. Madryt dzięki temu jest jednym z najlepszych miast na świecie o największej komunikacji zbiorowej. Pan burmistrz powiedział mi, że gdyby nie podjął odważnych decyzji, miasto byłoby zasmogowane i zakorkowane – przytoczył motywacje byłego burmistrza Madrytu Jose Marii Alvareza del Manzano.
– Warszawa oczywiście się rozwija. Przy tak ciężko pracującej społeczności to naturalna kolej rzeczy. Samorząd jednak zachowuje się tak, jakby był na hamulcu ręcznym. Wciąż nie może dogonić mieszkańców. To samorząd jest od tego, aby wyznaczać kierunki, zbierać wszystkie zasoby, kompetencje i być katalizatorem rozwoju miasta. Problem wynika z jakości w zarządzaniu – diagnozował kandydat Zjednoczonej Prawicy
Jaki kontra układ
– Jeżeli wygram te wybory, wykorzystam potencjał drzemiący w mieszkańcach. Widzę wśród nich siłę, której nikt nie przewidywał. Jestem osobą z zewnątrz – to niewątpliwa zaleta. Nie znam lokalnych układów. Moje jedyne kryterium to uczciwość wobec interesu miasta. Wiele mieszkańców podtrzymuje, że afera reprywatyzacyjna to zaledwie wierzchołek góry lodowej – przekonywał.
Wiceminister Jaki odniósł się do kolejnego absurdu infrastrukturalnego, jakim jest brak obwodnic. Wskazał, że "Warszawa jest jedyną stolicą europejską, która nie ma obwodnicy. Nawet Mińsk ma dwie. Gdy decyzyjny w tej sprawie był Donald Tusk, pieniądze transferowano do Gdańska. Taka inwestycja ma kluczowe znaczenie. Fachowcy podtrzymują, że przy jednej obwodnicy, udałoby się wyprowadzić z miasta nawet 20-30 proc. ruchu tranzytowego. Ilość smogu od razu by zmalała".
– To samo dzieje się z kopciuchami. Samorząd niby podejmuje walkę ze smogiem, a przez 12 lat nie zdołali wymienić kopciuchów w miejskich, komunalnych mieszkaniach. Którego obszaru funkcjonowania Warszawy nie porównamy z innymi miastami w Europie, okazuje się, że przegrywamy. Gdzie się nie obejrzymy, jest problem – wymienił kolejny problem, z którym boryka się stolica.
Utworzenie warszawskiej wspólnoty
– Musimy się nauczyć myślenia o Warszawie jako całości. Mam wrażenie, że niektóre dzielnice są przez Platformę konsekwentnie faworyzowane. To też problem słynnych mostów, których w 2006 roku obiecano pięć. Minęły trzy kadencje i wybudowali zaledwie jeden – ten zaplanowany przez śp. prof. Lecha Kaczyńskiego – przypomniał wiceminister.
Deklaracja opuszczenia szeregów partii – standard, do którego winniśmy dążyć?
– Powinniśmy do tego dążyć na pewno w przypadku stolicy Polski. Ostatnie 12 lat samorządu w Warszawie to polityka skrajnie upartyjniona. Odetnijmy samorząd od Sejmu i Parlamentu, pokażmy że ten potrafi spoglądać szerzej. Jeśli Rafał Trzaskowski wygra wybory, nic się nie zmieni. W sferze wartości uważam, że jest on gorszą wersją Hanny Gronkiewicz-Waltz – wskazał polityk.
Przypomniał, że nie zamierza zajmować się ideologią w Warszawie. – Chcę się skupić na pragmatyce rządzenia, poprawy jakości życia mieszkańców. Zmobilizujmy się i w niedzielę ruszmy do wyborów – podsumował Patryk Jaki, kandydat Zjednoczonej Prawicy w wyborach o fotel prezydenta miasta stołecznego Warszawy.
Najnowsze
Gwiazda NBA LeBron James zawiesza konta w mediach społecznościowych
Ponad 800 osób może zostać zwolnionych w Raciborzu. Rafako dziś podjęło decyzję!
Mocne. Gembicka zgłasza wniosek o przebadanie Kołodziejczaka na obecność substancji psychoaktywnych
Szef SEC zrezygnował, rynek kryptowalut wystrzelił w górę!