W Małopolsce odbył się konkurs na stanowisko szefa sanepidu. Wygrała go Ewa Wiercińska, doktor nauk medycznych. Po wygraniu powinna zacząć pracę, ale tu pojawił się problem. „Nie może jednak objąć funkcji pomimo wskazania jej osoby przez Głównego Inspektora Sanitarnego. Decyzję musi zaakceptować wojewoda, a ten zwleka z podpisaniem dokumentów. Sprawa może mieć drugie dno, bo w tym samym konkursie brał udział polityk Platformy Obywatelskiej i przegrał” – informuje Interia.pl.
Jak wiemy w czerwcu Głównym Inspektorem Sanitarnym został Paweł Grzesikowski, lekarz, doktor nauk medycznych, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19 i wieloletni wykładowca na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Jedną z pierwszych decyzji Grzesiowskiego było przeprowadzenie konkursów na stanowiska wojewódzkich inspektorów, co do tej pory nie było praktykowane. Okazuje się jednak, że część wojewodów nie akceptuje nowej decyzji Grzesiowskiego i sami - powołując się na stare przepisy - wyznaczają kandydatów na szefów sanepidu.
"W połowie lipca rozpoczęło się postępowanie kwalifikacyjne na stanowisko Małopolskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. Kandydatów oceniała komisja złożona z pracowników sanepidu i przedstawiciela wojewody małopolskiego. Ta ostatecznie rekomendowała trzy nazwiska. Najlepsza okazała się doktor nauk medycznych Ewa Wiercińska, w przeszłości związana z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie pracowała w zakładzie epidemiologii i badań populacyjnych. Od kilku lat związana jest z sanepidem: najpierw pracowała jako inspektor w Wieliczce, a obecnie jest szefową Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie"
- pisze Interia.pl.
No i tutaj, jak donosi portal Interia pojawiają się schody. „Na początku września wojewoda małopolski otrzymał pismo od głównego inspektora z prośbą o wyrażenie zgody na objęcie funkcji przez Wiercińską. Minęło kilka tygodni, a wymagane dokumenty wciąż czekają na podpis”.
Interia postanowiła porozmawiać z wojewodą małopolskim Krzysztofem Klęczarem.
- Rekomendacja obejmuje trzy nazwiska, które zostały wyłonione w trybie konkursowym. Teraz do decyzji wojewody pozostaje powołanie. Zostanie powołana jedna z tych trzech osób
- wyjaśnia polityk PSL.
- Wojewoda nie jest związany warunkami konkursu. Właściwie to w ogóle nie musiało go być. GIS uznał, że go zrobi i bardzo dobrze. Natomiast powołanie szefa sanepidu jest autonomiczną decyzją wojewody i tę decyzję podejmę
- mówi.
Okazuje się jednak, że zamiast osoby która wygrała konkurs, stanowisko może dostać ten, który przegrał rywalizację, a mianowicie Andrzej Hawranek. „To polityk PO i wieloletni krakowski radny. Po tym, jak pod koniec 2023 r. dostał w wyborach do rady dzielnicy sześć głosów, nie otrzymał on miejsca na liście wyborczej w ostatnich wyborach samorządowych” – przypomina Interia. - Z panem Hawrankiem nie rozmawiałem od dwóch lat, ja mu nic nie obiecałem - zapewnia wojewoda Klęczar.
Sam Hawranek dostał posadę w MPO po tym, jak odszedł z sanepidu. W 2005 r. został dyrektorem ekonomicznym w powiatowej stacji w Krakowie. W 2008 r. trafił do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie, gdzie był m.in. kierownikiem oddziału administracyjnego. Teraz postanowił sprawdzić się w sanepidzie. W konkursie zajął drugie miejsce. A wojewoda zwleka. Bo …
Sami odpowiedzmy na pytanie o tzw. układziki koalicji 13 grudnia.
Źródło: Interia