– Aby być blisko wiary nie wystarczy słuchać nauczania religii albo doktryny. Trzeba żyć jak Jezus – powiedział papież Franciszek podczas spotkania z młodzieżą w sanktuarium w Maipu koło Santiago.
W częściowo improwizowanym przemówieniu wyznał: „W mojej posłudze biskupiej mogłem odkryć, że istnieje wiele, bardzo wiele dobrych pomysłów w sercach i umysłach młodych ludzi”.
– Są niespokojni, poszukiwacze, idealiści. Problemem jesteśmy my, dorośli, którzy wielokrotnie z twarzą mędrców mówimy: „Myśli tak, bo jest młody, wkrótce dojrzeje” – dodał papież. Jak zauważył, może się wydawać, że dojrzewać oznacza „akceptować niesprawiedliwość, wierzyć, że nie możemy nic zrobić, że wszystko zawsze tak było”.
Franciszek mówił, że postanowił zwołać w tym roku synod biskupów poświęcony młodym ludziom po to, by „poczuli się i byli protagonistami w sercu Kościoła”, „aby Kościół miał młodą twarz”.
– Oczywiście nie dlatego, że zostaną zastosowane regenerujące kremy, ale dlatego, że z głębi serca zadaje sobie pytania, pozwala swym dzieciom na zadawanie pytań, aby każdego dnia być bardziej wiernym Ewangelii – wyjaśnił.
– Są momenty, w których, nie zdając sobie z tego sprawy, zaczyna zanikać nasz zasięg i zaczynamy pozostawać bez połączenia, bez baterii, i popadamy w zły nastrój, stajemy się nieufni, smutni, bezsilni i zaczynamy widzieć wszystko negatywnie – mówił młodzieży.
– Bez połączenia z Jezusem zatapiamy nasze idee, nasze marzenia, naszą wiarę i napełnia nas złe samopoczucie, nie mamy połączenia z tym, co dzieje się na świecie – ostrzegł.
– Kiedy idziecie potańczyć, gdy uprawiacie sport albo idziecie na stadion, zadawajcie sobie pytanie: Co Jezus zrobiłby na moim miejscu? – dodał. – To jest wasze hasło, to jest ładowarka do naszego serca – wskazywał.