„PiS = WOJNA” – to hasło widnieje na gazetkach, które PSL rozdaje na wsiach. Poprzez straszenie partią Jarosława Kaczyńskiego ludowcy chcą odzyskać elektorat wiejski.
Przed kilkoma dniami PiS otrzymało wyniki wewnętrznych sondaży, których przeprowadzenie zlecono po zaostrzeniu sytuacji na Ukrainie. – Wyniki są dla nas fatalne. Konfliktu z Rosją najbardziej boją się wyborcy gorzej wykształceni i z mniejszych ośrodków – mówił Rzeczpospolitej polityk partii Jarosława Kaczyńskiego. Sondaże realizowane przez IPSOS pokazuję, że w dniu majowych wyborów europejskich, elektorat wiejski stanowi główną siłę popierająca PiS.
Tę sytuację postanowili wykorzystać ludowcy przypuszczając atak na Prawo i Sprawiedliwość. Przy okazji dożynek działacze tej partii rozdają gazetkę, w której na ostatniej stronie umieścili grafikę przedstawiającą wybuch bomby atomowej i hasło: „PiS=WOJNA". Poniżej można zaś przeczytać: „Kto (...) zapewni, że jeśli rusofob Kaczyński dojdzie do władzy, to nie wyśle wbrew interesowi Polski na Ukrainę polskich żołnierzy i nie wywoła wojny z Rosją?” – pisze Rzeczpospolita.
Politycy PiS, pytani o publikację PSL, zapewniają, że to nie szkodzi partii. – Nie słyszę na spotkaniach z rolnikami pretensji o naszą politykę wschodnią – przekonuje poseł Krzysztof Jurgiel.
Jednak politycy partii Jarosława Kaczyńskiego nieoficjalnie przyznają, że retoryka, którą postanowiło zastosować PSL może być skuteczna na wsiach.
– Każda akcja rodzi kontrakcję – mówi Janusz Piechociński. Szef PSL podkreśla, że to forma obrony jego partii, bo na wsiach jest „brutalnie wycinana” przez PiS.
Natomiast według Krzysztofa Jurgiela PSL łamie niepisaną zasadę polskiej polityki, czyli jedności w sprawach zagranicznych.
Krzysztof Hetman, szef kampanii samorządowej PSL nie widzi w sprawie żadnego problemu. – PiS powoduje zagrożenie w stosunkach ze wszystkimi sąsiadami. Na to chcemy zwrócić uwagę – ocenia eurodeputowany ludowców.