W dzienniku „Rzeczpospolita” możemy przeczytać, że Komisja Europejska może zablokować kontrowersyjny projekt Nord Stream 2. Sprawa nie jest jednak taka prosta – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Dziennik informuje, że Komisja Europejska rozważa rewizję dyrektywy gazowej, która pozwoli na podporządkowanie prawu antymonopolowemu Unii Europejskiej gazociągi takie, jak Nord Stream 2, w tym odcinki ciągnące się przez międzynarodowe wody terytorialne znajdujące się poza jurysdykcją państw członkowskich. Według „Rzeczpospolitej” Komisja chciałaby dokonać rewizji tak, aby nowe prawo objęło jeszcze sporny projekt.
Gazociąg Nord Stream 2 ma osiągnąć przepustowość 55 mld m sześc. rocznie i ciągnąć się z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Zwolennicy budowy przekonują, że zapewni więcej taniego gazu. Przeciwnicy ostrzegają przed różnego rodzaju zagrożeniami: rynkowym, bo zablokuje rozwój alternatywnych dostaw, regulacyjnym, bo powstanie w pustce prawnej, ekonomicznym, bo podważy rentowność projektów dywersyfikacyjnych, politycznym, bo już teraz dzieli Unię Europejską i podważy stabilność Ukrainy i z zakresu bezpieczeństwa, bo może posłużyć do działań hybrydowych na Bałtyku.
Wbrew temu co pisze dziennik, projekt nie jest realizowany przez konglomerat Gazpromu i spółek europejskich. Rosyjski gigant posiada 100 procent akcji konsorcjum Nord Stream 2. Ze względu na zastrzeżenia Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta nie mogły do niego wejść: E. on, Wintershall, OMV, Shell i Engie. Zostały one partnerami finansowymi projektu, nie biorąc na siebie ryzyka inwestycyjnego.
Negocjować czy regulować?
Rewizja definicji to kolejny sposób na ograniczenie projektu Nord Stream 2 tak, aby nie stanowił zagrożenia dla państw członkowskich zgłaszających obawy. Pierwszy to negocjacja reżimu prawnego przez Komisję Europejską w imieniu państw członkowskich. Ta zwróciła się o mandat do rozmów do państw członkowskich.
Służba prawna Rady Unii Europejskiej uznała, że jest to rozwiązanie niepożądane, ale rzetelność jej opinii została zakwestionowana przez szereg ekspertów. Nie jest ona także wiążąca dla Komisji. Jednak krytycy pomysłu negocjacji podkreślają, że mogą one zrelatywizować prawo unijne i doprowadzić do uzyskania kompromisu na korzyść Gazpromu. Ich zdaniem wpływ zwolenników projektu na Komisję może być podobny, jak w Radzie Unii Europejskiej, która przyjęła opinię prawną po myśli Niemiec i Rosji. Trudno to jednak oszacować. „Rzeczpospolita” tłumaczy przewagę drugiego rozwiązania, czyli zmiany definicji.