Oto dlaczego rząd polski zerwał negocjacje z Francuzami w sprawie zakupu Caracali
W ostatni wtorek ministerstwo Rozwoju prowadzące negocjacje umowy offsetowej z Airbus Helicopters, producentem śmigłowca Caracal, poinformowało, że strona polska uznaje je za zakończone - pisze Zbigniew Kuźmiuk.
Jak podano w komunikacie resortu rozwoju, francuski kontrahent nie przedstawił oferty offsetowej zabezpieczającej w należyty sposób interes ekonomiczny i bezpieczeństwo państwa polskiego.
Dodano także, rozbieżności w stanowiskach negocjacyjnych obu stron uniemożliwiają osiągnięcie kompromisu, w związku z czym dalsze prowadzenie rozmów jest bezprzedmiotowe.
Przypomnijmy tylko, że rząd PO-PSL w wyniku przetargu na helikopter dla polskiej armii, wybrał ofertę francuskiej firmy Airbus Helicopters i jej śmigłowiec Caracal, a odrzucił oferty amerykańskiej firmy Sikorsky i należącej do niej PZL Mielec, oferującej śmigłowiec S-70i Black Hawk i jego morską wersję Seahawk, a także oferta włosko - brytyjskiej grupy Augusta Westland i ich zakładów PZL Świdnik, oferujące helikopter AW149.
Przypomnijmy także, że śmigłowce amerykańskie znajdują się na wyposażeniu 22 armii świata w tym przede wszystkim armii amerykańskiej i przetestowane zostały w wielu konfliktach wojennych w tym w ostatnich latach w Afganistanie.
Z kolei te francuskie zaledwie w kilku krajach (poza Francją tylko w Brazylii, Meksyku, Malezji, Indonezji i Tajlandii), natomiast śmigłowiec ze Świdnika wchodzi do produkcji i w związku z tym jak określił go prezes tego zakładu Krzysztof Krystowski jest najnowocześniejszym produktem w tym segmencie uzbrojenia.
Ponadto należy podkreślić, że zarówno konsorcjum amerykańskie jak i konsorcjum włosko-brytyjskie mają swoje zakłady w Polsce, ci pierwsi zatrudniają w samym PZL Mielec około 2 tysięcy pracowników (u kooperantów kolejne kilka tysięcy), ci drudzy w PZL Świdnik około 6 tysięcy pracowników.
Z kolei zwycięzca przetargu nie miał natomiast żadnego zakładu w Polsce, zobowiązał się tylko, że na podstawie porozumienia z WZL w Łodzi, będzie montował w przyszłości śmigłowce Caracal.
Według prezesa Krystowskiego z PZL Świdnik w jego zakładach (i u kooperantów) powstaje aż 60% śmigłowca AW129, podobnie zaangażowanie zakładu w Mielcu, deklarowali Amerykanie przy budowie Black Hawk-ów w naszym kraju.
Wybór przez MON zarządzanego wówczas przez ministra Siemoniaka francusko- niemieckiego śmigłowca Caracal już w świetle tych faktów był co najmniej zastanawiający, zwłaszcza że z niejasnych powodów gwałtownie wzrosła jego cena.
Najpierw bowiem publicznie informowano, że zakup 70 śmigłowców dla polskiej armii będzie kosztował od 8 do 12 mld zł, później zakup zmniejszono do 50 śmigłowców, a mają one kosztować aż 13 mld zł, co oznacza, że podrożały przynajmniej o kilkadziesiąt milionów złotych za sztukę tuz przed rozstrzygnięciem przetargu.
Ponadto jak ujawnili wówczas posłowie Prawa i Sprawiedliwości z sejmowej komisji obrony narodowej 25 śmigłowców Caracal miało przylecieć do Polski z Francji, natomiast pozostałe 25 według zapewnień koncernu Airbus miało być montowane w Polsce.
Teraz dowiadujemy się, że Francuzi nie byli gotowi do przedstawienia oferty offsetowej wartości przynajmniej 13,5 mld zł (co wynika z polskiej ustawy offsetowej), co więcej nie spełniała ona celów określonych przez polski rząd.
Jak podkreślił wiceminister obrony Bartosz Kownacki (przedstawiciele tego resortu także brali udział w negocjacjach offsetowych), takie rozstrzygnięcie tej sprawy „jest dobrą lekcją dla tych wszystkich którzy chcą rozmawiać z polskim rządem i próbować przeciągać na swoją stronę warunki umowy”.