Dziś strajkują szkoły i przedszkola we wszystkich 16 województwach, w większości w godzinach: 7.30-15.30. Protest zakłada zbiorowe powtrzymywanie się pracowników oświaty od wykonywania pracy, czyli nauczania oraz przebywania w placówkach. Związek domaga się deklaracji, że do 2022 r. w szkole nie będzie zwolnień ani nauczycieli, ani pozostałych pracowników, i że do tego czasu żadnemu z nich warunki pracy – również finansowe – nie zmienią się na niekorzyść. Związek chce również podniesienia zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli o 10 proc.
Flagi państwowe, związkowe oraz czarne umieszczone na budynkach, brak lekcji – tak dziś wygląda większość szkół w Polsce. Według ZNP, który jest organizatorem strajku, ten zostanie przeprowadzony w 40-45 proc. placówek. Dziś nauczyciele nie poprowadzą lekcji, zajęć wychowawczych i opiekuńczych. Strajkować będą także pracownicy szkolnej administracji i obsługi.
Według prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomira Broniarza, największe poparcie dla strajku jest w województwie pomorskim, śląskim, łódzkim, podkarpackim i mazowieckim.
– Z samego rana odwiedziłem cztery szkoły, dopiero przy podstawówce i gimnazjum przy Sempołowskiej natrafiłem na wyraźne ślady strajku: flagi i plakat – czytamy na tvnwarszawa.pl.
Jak podaje portal, strajk ma nie objąć swoim zasięgiem jednej warszawskiej dzielnicy - Bemowa. Tak przynajmniej twierdzi wiceburmistrz Błażej Poboży. – Wszystkie szkoły i przedszkola pracować będą normalnie – dodał Broniarz.