Niemcy podważają prawo Polski do rekompensat z tytułu szkód wyrządzonych nam podczas II wojny światowej – pisze "Nasz Dziennik".
Gazeta przypomina o wypowiedzi szefa niemieckiej dyplomacji Franka-Waltera Steinmeiera, który stwierdził, że Warszawa nie ma żadnych podstaw, by domagać się od Berlina odszkodowań za II wojną światową. Jego zdaniem, przyłączając się do sowieckiej rezygnacji z reparacji, Polska także zrezygnowała 24 sierpnia 1953 roku z dalszych reparacji od całych Niemiec.
Innego zdania są polscy historycy. – Decyzja z 1953 roku o rezygnacji z odszkodowań nie była decyzją suwerenną Polski, ale podyktowaną przez Stalina – mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Grzegorz Kucharczyk z Instytutu Historii PAN. – Od strony historycznej to żaden argument – podkreśla.
Mordy i zniszczenia
Gazeta pisze, że stanowisko szefa niemieckiej dyplomacji opublikowano po tym, jak prezes PiS Jarosław Kaczyński przypomniał w jednym z wywiadów o krzywdach wyrządzonych Polakom przez niemieckich okupantów, które nigdy nie zostały właściwie zadośćuczynione. "ND" podkreśla, że droga do odszkodowań pozostaje wciąż otwarta, a Niemcy nie powinni o tym zapominać.
– Nigdy nie było pełnego zadośćuczynienia za popełnione zbrodnie, za masowe mordy na Polakach, ogromne zniszczenia – zaznacza prof. Mieczysław Ryba. Historyk przypomina, że wypowiedź prezesa PiS była odpowiedzią na atak niemieckich mediów na nowy polski rząd, który porównywano m.in. do putinowskiej Rosji.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie