O kolejnym "kwiatku" wyborczym poinformowała nas właśnie Czytelniczka portalu TV Republika z Olsztyna. Pani (dane personalne znane redakcji) odmówiono wydania kart do głosowania, bo ich odbiór chciała pokwitować... własnym długopisem. Dopiero interwencja u komisarza wyborczego umożliwiła kobiecie wzięcie udziału w wyborach.
"W Komisji Wyborczej w Olsztynie, gdzie dzisiaj głosowałam początkowo odmówiono mi wydania kart do głosowania, ponieważ chciałam podpisać ich odbiór na liście wyborców własnym długopisem (kolor tuszu niebieski). Gdy poprosiłam o wskazanie zapisu zakazującego podpisanie się własnym długopisem nie wskazano mi takiego. Przewodniczący KW skontaktował się telefonicznie z Komisarzem Wyborczym. Po tym telefonie umożliwiono mi pobranie kart do głosowania, ale przy moim nazwisku dokonano adnotacji, że podpisano własnym długopisem i kazano mi to poświadczyć własnym podpisem. W dodatku większość członków KW nie szczędziła mi komentarzy w stylu, że utrudniam ich pracę lub prowadzę akcję agitacyjną. Uważam, że musimy stać na straży wyborów, aby nie okazało się że nasze podpisy znikną wraz z kartami", opisała skandaliczna sytuację mieszkanka Olsztyna.