Dziś Polskę wraz z Rafałem Ziemkiewiczem odkodowywał Mariusz Staniszewski. Publicyści rozmawiali przede wszystkich o dotacjach dla Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, której obecnie przewodzi były prezes TK, Jerzy Stępień. Ponadto w kilku słowach podsumowali rok po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach.
"Tak działają think tanki na Zachodzie"
Początek rozmowy dotyczył kwestii otrzymywania od ministerstw dotacji na róznego rodzaju fundacji. - Dla Jerzego Stępnia jest wygodne mówienie, że „ja nie dostaje od ministerstwa, Michała Boniego, a od państwa na konkretne zadania, szkolenia i inne”. Miałem okazję funkcjonować w organizacji, która chciała się utrzymywać z dotacji Ministerstwa Kultury – była to Fundacja Republikańska. Konkretnie liczyliśmy na dotację na wydawanie pisma „Rzeczy Wspólne”. Ani razu ministerstwo nie przyznało nam ani złotówki, a było to pismo na naprawdę wysokim poziomie. Udawanie, że taka organizacja jak FRDL dostaje fundusze od państwa, a nie od polityka, to jest to hipokryzja, bo na końcu zawsze jest decyzyjny polityk – powiedział Mariusz Staniszewski, zastępca redaktora naczelnego tygodnika „Wprost”.
- Ten tzw. trzeci sektor często reprezentuje polityków, którzy bokiem chcą puścić jakieś pieniądze. Kiedy Fundacja Republikańska musiała zabiegać o pieniądze, to przygotowywaliśmy dokładne raporty dotyczące rynku, które były przydatne i ktoś chciał to kupić. Z tego żyją think tanki na Zachodzie – wykonuje się realną prace, za którą ktoś chce zapłacić. Tylko wtedy NGO-sy mają rację bytu i działają prawidłowo. Jeśli przygotowują szkolenia pod dyktando rządzących, którzy dają pieniądze, to jest to tylko „fucha” - dodał Staniszewski.
"Był klucz kolesiowski"
Rafał Ziemkiewicz przypomniał listę dotacji przyznawanych przez warszawski ratusz, która została upubliczniona przez użytkownika Twittera o nicku „antyleft”. Zdaniem publicysty, stała się ona w sposób nieuprawniony pewnego rodzaju lista wstydu, choć znalazło się tam wiele organizacji, które dotacje otrzymują w sposób należny, prawidłowy i niebudzący zastrzeżeń.
- Wszystko stało się polityczne, ponieważ nie ma żadnego klucza merytorycznego, według którego te pieniądze byłyby rozdawane. Wydawać się może, że zawsze był to klucz kolesiowski, dlatego teraz wszyscy, którzy otrzymywali te pieniądze, wydają się podejrzani. Im ostrzejsze będą kryteria państwowych dotacji, tym lepiej – zaznaczył redaktor „Wprost”.
"Wiele rzeczy się zmieniło, jeśli nie na stałe, to na długo"
Publicyści podsumowali także, jak w wykonaniu PiS-u wyglądał rok, który minął od zwycięskich wyborów parlamentarnych. - Myślę, że wiele rzeczy się zmieniło, jeśli nie na stałe, to na pewno na długo. Został dostrzeżona sfera biedy w Polsce i program 500+ jest tego dowodem. Dostrzeżono, że 1,5 mln rodzin w Polsce nie ma mieszkań, a rynkowo się tego nie rozwiąże. Jednocześnie widać złe pomysły w sprawie wpływów do budżetu. Mamy w Polsce wiele przykładów, że niskie, proste podatki przynoszą znaczne przychody, a tu nagle przychodzi minister Kowalczyk i chce to skomplikować – skomentował Staniszewski.