Myślałam, że w kwestii Pierwszych Komunii nic mnie już nie zaskoczy. Jak się okazuje, bardzo się myliłam. Oto zza Oceanu przyszło do nas nowe zjawisko. Dzieci chwalą się prezentami komunijnymi w… Internecie - pisze Małgorzata Terlikowska.
„Giełda” szkolna czy podwórkowa to za mało. Niech się cały świat dowie, co Zosia, Kasia czy Julka dostały na Komunię. Niech cały świat zobaczy, że rodzice, rodzice chrzestni, ciocie, wujkowie, babcie i dziadkowie nie szczędzili w tym dniu pieniędzy i zasypali dziecko prezentami. Będzie bosko! Posypią się achy, ochy i lajki.
Po wpisaniu w wyszukiwarkę youtube hasła „prezenty na komunię” znaleźć można filmiki, których bohaterami są dzieci, które przed kamerą omawiają każdy podarowany im z okazji Pierwszej Komunii Świętej prezent – od kartki, przez laptopy, „ajpadziki” czy smartphony. O różańcu czy Piśmie Świętym też można wspomnieć, ale już bez takiej ekscytacji jak przy okazji omawiania gadżetów elektronicznych. Dobrze też pokazać prezent dokładnie do kamery, z każdej strony, pobawić się nim i koniecznie na oczach widzów otworzyć kopertę z podarowaną gotówką. Niech wszyscy zobaczą, jacy hojni goście się trafili. I niech zazdroszczą…
Taki rodzaj „twórczości” internetowej to tzw. haul. Trend obecny w USA już od dawna. Najkrócej mówiąc, chodzi o to, by przed kamerą zaprezentować swoje zakupowe zdobycze. Skoro więc można opowiadać o zakupach, jak widać można też o komunijnych prezentach Tylko po co? Dziecko raczej samo na ten pomysł nie wpadło. Inspiracja, zachęta jest po stronie rodziców. Tylko czy naprawdę musicie to robić swoim dzieciom? Naprawdę uważacie, że cały świat powinien się dowiedzieć, że od dziś wasza córka czy syn jest właścicielem „ajpadzika”? Czy w ten sposób sami siebie dowartościowujecie i leczycie własne kompleksy? Tylko czemu do tego wykorzystujecie dziecko?
Śledząc medialne doniesienia o komunijnych przyjęciach, limuzynach, strojach i prezentach, widzę, że dla wielu Pierwsza Komunia Święta dziecka przestała być sakramentem, skromną rodzinną uroczystością, tylko wielkim przedsięwzięciem konsumpcyjno-prezentowym, w którym całkowicie zatracona zostaje istota tego święta. Skoro więc zwieńczeniem Komunii ma być film przedstawiający prezenty, to może w ogóle dajmy sobie spokój z Komunią. To tylko zawracanie głowy i jeszcze do kościoła trzeba chodzić. Ogłośmy raz w roku dla ośmio- czy dziewięciolatków Święto Wielkiego Prezentu, ubierzmy dziecko odświętnie, włączmy kamerę i fruu.. wrzućmy film do sieci. Niech wszyscy zobaczą na co mnie stać! I od razu, rodzicu, poczujesz się lepiej, a Twoje ego zostanie dowartościowane. Komunia nie jest nikomu przecież potrzebna. Przecież wiadomo, że chodzi o prezenty! Przynajmniej niektórym. Bo na szczęście komunijny haul dopiero u nas raczkuje. I oby ten trend się nie przyjął. Zachęcając bowiem dziecko to tego, by chwaliło się wszem i wobec prezentami uczymy je, że w życiu liczy się tylko prezent, a najfajniejszy gość to ten, który przyniesie ten najbardziej wypasiony .Czy naprawdę chcemy wychować dzieci na materialistów i egoistów? Nagrywając takie filmiki, jesteśmy, jako rodzice, na najlepszej drodze. Ale można jeszcze z niej zawrócić…