Ten jeden czyn prezesa TVP Jacka Kurskiego wystarczy, by uznać jego kadencję za udaną. W 2016 roku pozbył się on z firmy Jarosława Kulczyckiego, postać dość ponurą, która swoją karierę budowała na wrogim stosunku do PiS. Kulczycki niechęć do tego patriotycznego ugrupowania przelewał na wszystkich, którzy próbowali na polityków prawicy spojrzeć nie już nawet z sympatią, ale obiektywnie. Funkcjonariusz medialny zasłynął z rozmowy z publicystą Łukaszem Warzechą, w trakcie której zaprezentował wprost chamską postawę.
"Dziennikarz" zasugerował swojemu gościowi, że jest opłacany przez sztab Andrzeja Dudy, ówczesnego kandydata na prezydenta RP. Komisja TVP zadecydowała, że prowadzący naruszył zasady etyki dziennikarskiej. Oficjalnie współpraca Kulczyckiego ze stacją zakończyła się w 2016 roku, gdy funkcję prezesa objął Jacek Kurski. Później "dziennikarz" znalazł zatrudnienie w telewizji Nova TV i został ... wykładowcą akademickim. Widzowie mogli go także oglądać w "Dzień dobry TVN".
Teraz ten funkcjonariusz medialny POwraca na stare śmieci i do starych, równie jak on "zaangażowanych w przywracanie demokracji" koleżanek i kolegów. Pasuje do łżeTVP - zarówno etycznie jak i fachowo.