"Nowy Plan Marshalla" czy "kreatywna księgowość"? Saryusz-Wolski o unijnym planie odbudowy po pandemii
Gościem redaktora Adriana Stankowskiego w programie „Wolne głosy” na antenie Telewizji Republika był europoseł Jacek Saryusz-Wolski. Na początek prowadzący zapytał swojego rozmówcę o „nowy Plan Marshalla” dla europejskiej gospodarki
– Kto ufunduje ten plan odbudowy po pandemii?- spytał Stankowski.
– W tym szkopuł, że nie wiadomo, kto. Zresztą już sama nazwa nie jest szczęśliwa, gdyż to były wielkie pieniądze, to było 2,6 proc. PKB ówczesnych biorców. Po drugie: to były w większości granty, a nie pożyczki. I wreszcie: warunkiem była zgoda. Obecnie sytuacja jest dokładnie odwrotna: to ma być dużo mniej niż 2,6 proc., będą to w większości pożyczki, a nie granty, zaś atmosfera jest raczej kłótni niż zgody- ocenił europoseł Saryusz-Wolski.
– Najbogatsze kraje UE chcą, żeby kraje, które obecnie skorzystają z tych pieniędzy, musiały w przyszłości je oddać- wskazał polityk.
– Liczy się, że wychodzenie z kryzysu zwiększy zadłużenie Włoch, podobnie Francji. Krótko mówiąc, kolejne wielkie zapożyczenia, które mogą sprawić, że Unia pęknie na tych już zadłużonych po uszy i na tych niezadłużonych, którzy z kryzysu wyjdą relatywnie wzmocnieni- dodał.
– To, co dziś mówimy, to taka kreatywna księgowość. Bo w tych 540 mld, które już są „na stole”, 100 mld na krótkie zatrudnienie to pieniądze pożyczone, które trzeba będzie oddać. Te 240 mld tylko dla strefy euro to też są pożyczki- wskazał rozmówca Telewizji Republika.
– Kraje członkowskie mają dać 25 mld, od tych 25 Europejski Bank Inwestycyjny wykreuje 200 mld i to da w formie pożyczek. To jak w tym starym dowcipie o zupie z gwoździa, kiedy Cygan przyszedł do baby – to jest właśnie kreatywna księgowość- podkreślił Jacek Saryusz-Wolski.
– Zieloni i Timmermans już szczerzą zęby, żeby zwiększony budżet był uzależniony od zieloności, a Jourova i Reynders- żeby był uwarunkowany praworządnością. Dlatego bardzo niepewne są losy tego budżetu. Dobrze byłoby go oczywiście uchwalić. W styczniu i lutym do tego porozumienia było bardzo daleko. Dziś niektórzy liczą, że koronawirus sprawi, że wszyscy się posuną i zgodzą. Oby. Ale jeżeli nie, to czeka nas prowizorium budżetowe- powiedział polityk.