Jackowi Jaworkowi musiał ktoś pomagać. Potwierdza to m.in jego wygląd, świadczący o tym, że w miejsce samobójstwa musiał przyjść z mieszkania, które jest niedaleko - powiedział PAP kryminolog prof. Brunon Hołyst.
Prof. Hołyst zaznaczył, że polscy "łowcy głów" mają wielkie osiągnięcia, np. dość szybko ustalili miejsce pobytu zabójcy lektorki języka włoskiego, Kajetana P. na Malcie. Tymczasem poszukiwania Jaworka trwały trzy lata. "Wydaje mi się, że na początku rozpoczęto intensywne poszukiwania, a jak nie osiągnięto rezultatów, to dość szybko zrezygnowano, przyjmując wersję samobójstwa" - ocenił.
Jego zdaniem "pozycja ciała nie wskazywała na samobójstwo, ale być może taką pozycję wybrał". "Natomiast sprzeciwiam się temu, co dzisiaj słyszałem w komentarzach, że go ktoś namawiał do tego samobójstwa. Uważam, że nie. Jeżeli autentycznie popełnił samobójstwo, to miał motywy. Zmęczenie psychiczne, ukrywanie się bez perspektyw - jak długo człowiek może żyć w izolacji od ludzi - i wreszcie, chociaż był to człowiek bezwzględny, jak mówią sąsiedzi, być może miał jakieś wyrzuty sumienia, skoro bardzo blisko od miejsca zabójstwa popełnił samobójstwo" - podkreślił kryminolog.
Jak dodał, bywa, że sprawcy zabójstw biorą udział w pogrzebie, odwiedzają groby zabitych i po pewnym czasie odczuwają żal. "Jest pewne nagromadzenie czynników, które doprowadziły do tego, że popełnił samobójstwo" - zaznaczył Hołyst.
Wyniki badań DNA potwierdziły, że w Dąbrowie Zielonej (pow. częstochowski) znaleziono zwłoki Jacka Jaworka. Informację potwierdziła w czwartek Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Mężczyzna, który według ustaleń śledczych dokonał potrójnego zabójstwa, był poszukiwany przez ponad trzy lata.
Zwłoki z raną postrzałową głowy znaleziono w piątek, 19 lipca br., rano obok boiska miejscowego klubu sportowego. Pierwsze wnioski z oględzin z udziałem biegłych z zakresu medycyny sądoweji balistyki wskazały na samobójstwo. Na miejscu znaleziono też broń.
Ciało Jacka Jaworka znajdowało się około kilometra od cmentarza, na którym pochowano jego ofiary sprzed ponad trzech lat, i około pięciu kilometrów od miejscowości, w której dokonał zbrodni.
Według śledczych Jaworek w nocy 10 lipca 2021 r. w Borowcach zastrzelił brata, bratową i 17-letniego bratanka. Przeżył wówczas 13-letni drugi syn małżeństwa, który się ukrył, a potem uciekł z domu.
Kilka miesięcy wcześniej Jaworek zamieszkał z rodziną po tym, jak opuścił zakład karny, w którym odbywał kilkumiesięczną karę zastępczą z powodu niepłacenia alimentów. Małżonkowie zgłosili policji, że Jaworek kieruje wobec nich groźby. W zawiadomieniu nie było jednak mowy o tym, że ma lub może mieć broń palną. Rodzinny spór miał dotyczyć podziału majątku.
Po zbrodni ślad po Jacku Jaworku zaginął. Mimo blokad dróg i szeroko zakrojonych poszukiwań terenowych z użyciem śmigłowców, dronów i psów tropiących, mężczyzny nie udało się odnaleźć. Śledczy podejrzewają, że mógł się ukrywać poza Polską. Został wpisany na listę najbardziej poszukiwanych przestępców w Unii Europejskiej.
Śledztwo w sprawie potrójnego zabójstwa po niemal dwóch latach zostało zawieszone. Kontynuowane były natomiast poszukiwania.