76 lat temu Warszawiacy chwycili za broń i rozpoczęli walkę o wyzwolenie stolicy. Studio specjalne Telewizji Republika – zaprasza Bartosz Teodorowicz.
Od rana na terenie Warszawy i całej Polski odbywają się uroczystości upamiętniające ten heroiczny zryw. Jak co roku punktem kulminacyjnym obchodów będzie godzina ,,W’’, czyli moment wybuchu Powstania. O tej porze cały kraj zatrzyma się na chwilę, by oddać hołd Powstańcom. Zapraszamy państwa do wysłuchania rozmowy przeprowadzonej przez redaktor Magdalenę Bałkowiec z uczestnikiem Powstania Warszawskiego, panem Jakubem Nowakowskim ps. ,,Tomek’’.
Jakie pan ma największe wspomnienie z 63 dni Powstania?
- Najżywsze wspomnienie mam z ostatnich dwóch walk na Żoliborzu. Najwięcej się do Niemców nastrzelałem przez ostatnie dwa dni. Pierwszy dzień, kiedy oni puścili koncentryczny, gwałtowny szturm na Żoliborz całym zgrupowaniem czołgów i tak wdzierali się między nasze bloki, które były na Żoliborzu dość rzadko rozstawione, więc te czołgi miały możliwość wdzierania się. Zaczęło się huraganowym ostrzałem artyleryjskim, który trwał chyba z pół godziny. Po tym ostrzale oni ruszyli do ataku. Ja znalazłem się w grupie, która zajęła stanowisko w Bloku Zgody. Tam była taka izba zawalona betami, na których można było się położyć i oprzeć karabin. Przez wywalone okno było doskonale widać czołgi i piechotę. Wtedy nastrzelałem się za wszystkie czasy. Przed tym też strzelałem, ale to były małe potyczki. Przeważnie było tak, że to oni do nas strzelali i ich nie było widać. Natarcie na Dworzec Gdański to było nasze najcięższe natarcie. Tak do nas strzelali, że powstał taki sufit ogniowy nad ziemią, my byliśmy przywarci do ziemi – mówił Nowakowski.
Jak pan trafił do Powstania i jakie emocje temu towarzyszyły?
- Byłem w konspiracji już od lutego 1942 roku. Najpierw w organizacji młodzieżowej ,,Pet’’, która pod koniec tegoż roku przystąpiła do grup szturmowych Szarych Szeregów, a konkretniej do oddziału specjalnego ,,Jerzy’’ dowodzonego przez Ryszarda Białousa. Na jesieni 1943 roku ,,Jerzy’’ przekształcił się w batalion ,,Zośka’’.
- Ponieważ ciągle są te zarzuty, że Powstanie nie miało sensu, tylko przyniosło nam ogromne straty, ja jednak uważam, że ono miało sens, bo gdyby walka o Warszawę rozegrała się między Niemcami, a Sowietami bez naszego udziału to i tak Warszawa byłaby zniszczona, ludność zostałaby częściowo wytracona, wysiedlona, a my byśmy okryli się niesławą, że nie ruszyliśmy do walki. Powstanie Warszawskie miało pełną rację moralną, ale teraz właśnie jest sprawa, czy mieliśmy jakiekolwiek korzyści materialne z tego Powstania. Ja uważam, że jednak mieliśmy. Polska miała bardzo duży wkład w wojnę z Niemcami.