Nowak i przyjaciele. Gadowski o kompradorskiej twarzy Sławomira Nowaka
Gadowski - Złośliwi twierdzą, że karanie za korupcję na Ukrainie jest podobnie możliwe, jak represjonowanie za propagowanie dżihadu w Arabii Saudyjskiej. Jednak wobec Sławomira Nowaka zarzuty zostały wysunięte - ocenił Witold Gadowski na łamach Tygodnika Gazeta Polska.
Zgniłe Elity III RP
Politykę III RP zdominowały towarzysko-biznesowe kręgi polityczne, przez co przybrała ona postać kompradorskiego kapitalizmu. "Myślenie i zachowanie kompradorskie zawsze prowadziły do oligarchizacji życia publicznego i głębokiej korupcji. Przykładem takiej kariery i myślenia jest maskotka Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska, Sławomir Nowak" – stwierdził Witold Gadowski w artykule Gazety Polskiej.
Sławomir Nowak swoją karierę rozpoczął w Kongresie Liberalno-Demokratycznym. Później razem ze swoim mentorem Donaldem Tuskiem piął się coraz wyżej po szczeblach władzy III RP. Jego główna kompetencja to funkcjonowanie jako zawodowy polityk w wątpliwych moralnie kręgach Platformy Obywatelskiej.
Stał się symbolem zepsucia i buty kręgów związanych z Platformą Obywatelską, gdyż zawsze zainteresowany był bardziej swoim wyglądem i prezencją, niż swoimi obowiązkami w administracji państwowej. Złośliwi nadali mu nawet dźwięczny przydomek "Pan Zegareczek".
Kariera Nowaka
Dalej w Gazecie Polskiej Witold Gadowski opisuje przebieg kariery Sławomira Nowaka w czasach rządów koalicji PO-PSL. W tamtym okresie pełnił kilka wysokich funkcji publicznych, bowiem "w 2007 roku został mianowany sekretarzem stanu w kancelarii premiera Donalda Tuska i jednocześnie pełnił funkcję szefa gabinetu politycznego premiera. Był też członkiem zarządu krajowego PO i wiceprzewodniczącym tej partii. W 2010 roku piastował funkcję sekretarza stanu w kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego do spraw kontaktów z rządem i parlamentem. W listopadzie 2011 roku Komorowski powołał go na funkcję ministra transportu budownictwa i gospodarki morskiej w rządzie Donalda Tuska". Gadowski dodaje: "Dziś posiada podwójne obywatelstwo: polskie i ukraińskie. W październiku 2016 roku został szefem Ukratodoru – agencji odpowiedzialnej za budowę dróg na Ukrainie".
Nowak z powodu niejasności w oświadczeniu majątkowym musiał ustąpić z funkcji ministra, a po aferze podsłuchowej złożył rezygnację z członkostwa w Platformie Obywatelskiej. Donald Tusk jednak nie zostawił go bez pomocy i dzięki niejasnym uzgodnieniom Nowak został wysłany na Ukrainę.
Zarzuty o korupcję na Ukrainie. Niemożliwe?
Na Ukrainie udało mu się coś nadwyraz wyjątkowego, bowiem administracja prezydenta Zeleńskiego oskarżyła Nowaka o korupcję. Jak pisze Gadowski w swoim artykule: "złośliwi twierdzą jednak, że karanie za korupcję na Ukrainie jest podobnie możliwe jak represjonowanie za propagowanie dżihadu w Arabii Saudyjskiej". Sławomir Nowak jednak został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Co takiego musiał narobić były minister polskiego rządu, aby usłyszeć zarzuty korupcji na Ukrainie? Witold Gadowski opisuje kilka szczegółów, które udało się ustalić ukraińskiemu dziennikarzowi śledczemu Julijowi Butusowowi: "Nowak będąc szefem Ukrawtodoru w latach 2016-2019 miał ponoć żądać łapówki od dyrektora firmy Altkom. Dzięki temu miał wpłynąć na przeniesienie terminu kontraktu na budowę odcinka drogi Kijów-Odessa (...) Nowak miał także domagać się łapówki od tureckiej firmy Onur za przychylność przy rozstrzyganiu przetargu na odcinek drogi Kijów-Charków-Dołzańsk". Ostatnim ujawnionym zarzutem wobec Nowaka jest udział w działalności firmy konsultingowej, która jest prowadzona przez byłego szefa jednostki specjalnej Grom pułkownika Dariusza Z.
Karany na Ukrainie, ale nie w Polsce
Witold Gadowski zadaje pytanie: "czy Sławomir Nowak jest człowiekiem mało przenikliwym i niefrasobliwym? Uważa on, że absolutnie nie. Posiada on jednak mentalność postkomunistycznego kompradora. Komprador bowiem był wynagradzany możliwościami korupcyjnymi w zamian za wierną służbę metropolii. W ten sam sposób działał Sławomir Nowak. Był on tak przekonany o opiece Donalda Tuska i jego powiązań biznesowych, że poczuł się praktycznie całkowicie bezkarny. "Także polscy prokuratorzy powinni bardziej drobiazgowo przyjrzeć się okresowi, gdy pełnił on funkcję ministra w polskim rządzie. Jeżeli Ukraińcy znaleźli jego przewinienia, to jakby było w Polsce, w której czuł się całkowicie bezkarny?" - kończy Gadowski.