Jak już pisaliśmy, "ministra" Barbara Nowacka zaprezentowała nową listę lektur. Na resortowej liście zabrakło miejsca dla Jana Pawła II, Jarosława Marka Rymkiewicza, Jacka Dukaja, których zastąpiła Olga Tokarczuk. "Eksperci" (bo nie ona sama - jak podkreśliła) nadzorczyni polskiej edukacji zadecydowali także, że takie klasyczne dla naszej literatury dzieła, jak "Pan Tadeusz", "Potop" czy "Quo Vadis" (Henryk Sienkiewicz dostała za tę powieść literackiego Nobla) będą omawiane w postępackiej szkole tylko we fragmentach.
Przy okazji omawiania ocenzurowanej przez "obóz demokracji" listy lektur, Nowacka po raz kolejny wróciła do tematu "niejakiego", jak go kiedyś określiła z wrodzona sobie kulturą, Rymkiewicza.
"Smoleńska poezja Rymkiewicza i sekta smoleńska nie jest tym, co powinno być w kanonie lektur. Ja tylko przypomnę, że zostało, tak jak wiele innych pozycji, włożonych w listę lektur przez pana Czarnka, panią Zalewską. Było to działanie stricte polityczne", perorowała Nowacka w TOK FM, uznając usunięcie utworów JM Rymkiewicza z listy lektur za przejaw "porządkowania i odpolityczniania szkoły". "To, że kogoś nie ma na liście lektur, nie znaczy, że go nie można czytać", zauważyła łaskawie "ministra".
"Mam prawo, również jako człowiek, który doświadczył wiele w swoim życiu od sekty smoleńskiej, mieć negatywne zdanie o jej czołowym poecie", próbowała grać na uczuciach Nowacka.
Następnie w rozmowie kolejny raz podkreśliła, że posiada "emocjonalny stosunek do sekty smoleńskiej i również do tego, co PiS robił z edukacją".
Bądźmy miłosierni i nie pytajmy, jakie utwory JM Rymkiewicza jest Nowacka w stanie wymienić. Nie pytajmy też, co pani "ministra" czyta - bo że czyta z ruchu warg premiera to jest pewne.
Skoro pani minister deklaruje, że ma emocjonalny stosunek do dziedziny, którą się zamuje, to jest to absolutnie wystarczający powód, żeby jak najszybciej przestała tę funkcję pełnić.https://t.co/f4E3WIj5fM
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) July 1, 2024